Rozdział dedykowany Każdemu bez wyjątku <33
*oczami Harry'ego*
Siedziałem w domu z chłopakami już od kilku godzin, a Kayla nadal nie wracała do domu. Próbowaliśmy się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Wiem, że ją rozzłościłem tym wywiadem, ale przecież przeprosiłem... Z resztą to chyba nie powód, żeby nie odbierać telefonów. Zaczynałem się o nią poważnie martwić. A co jeśli jej się coś stało? Co jeśli Kayl ją gdzieś wywiózł, albo nie wiadomo co jeszcze?! Moja głowa prawie eksplodowała.
Leżałem na kanapie w salonie i gapiłem się pustym wzrokiem w sufit. Cały czas myślałem o Kayli. Nagle poczułem, że ktoś łapie mnie za ramię. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem smutną twarz Louis'a. On też, tak samo jak chłopcy martwili się o moją dziewczynę.
- Dzwoniłeś jeszcze raz?- zapytał mój przyjaciel, kiedy podniosłem się do pozycji siedzącej.
- Próbuję cały czas, ale ona nadal nie odbiera. Ciągle włącza się poczta głosowa i mam już tego po prostu dosyć!- krzyknąłem.
- Wiem, Harry, ale musimy próbować dalej. Przecież nie mogło jej się nic stać. Była z Kayl'em...- Liam próbował mnie uspokoić.
- Właśnie! Była z Kayl'em, a my go przecież wcale nie znamy! Skąd mamy wiedzieć, czy nie jest jakimś piratem drogowym, ale nie wiadomo kim jeszcze?!- krzyczałem i chodziłem nerwowo po pokoju. W tym samym momencie po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Niall wstał z fotela i szybko poszedł je otworzyć. Po chwili wrócił, ale już nie sam tylko z zapłakaną Brendą, która się na nim opierała. Od razu doskoczyliśmy do niej.
- Brenda, co się stało?!- zacząłem się dopytywać, bo chyba nie bez powodu przyszła do nas o 23.30, na dodatek zapłakana. Kobieta jednak nie umiała dojść do słowa. Liam i Zayn pomogli jej usiąść, a Lou pobiegł do kuchni po szklankę z wodą.
- Brenda, spokojnie... Powiedz nam co się stało?- zaczął Mulat.
- Dostałam telefon ze szpitala- powiedziała przez łzy. Ledwo udało mi się wychwycić słowa.
- Jaki telefon? Po co?- dopytywał Niall.
- Mówili, że przywieźli Kayl'a i Kaylę z wypadku i, że mam przyjechać, ale nie mam czym, dlatego jestem tu...- wyjaśniła już nieco spokojniej, po upiciu kilku łyków wody.
W momencie pobiegłem na korytarz i zacząłem się ubierać. Chciałem czy prędzej znaleźć się w szpitalu. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że coś się stało! Ona nie odbierałaby bez powodu!
- Harry, Harry...- Zayn i Niall do mnie dobiegli- Poczekaj na nas, my też jedziemy- powiedzieli i również zaczęli się ubierać.
- I tak wam nic nie powiedzą!- krzyknął Liam, prowadzący nadal zapłakaną Brendę- Musi być z wami ktoś z rodziny...
Wtedy bezsilnie opadłem na podłogę. Skąd ja teraz wytrzasnę kogoś z jej rodziny?! Ale zaraz...! Z tego co powiedziała Brenda, ona nie była sama. Ona była z Kayle'm, czyli siostrzeńcem Brendy. Jej muszą powiedzieć, co się z nimi dzieje!
- Brenda, musisz jechać z nami, proszę...- popatrzyłem na nią błagalnie.
- No przecież po to tu przyszłam!- powiedziała i wyszła z domu, a my za nią.
Wskoczyliśmy pędem do samochodu i ruszyliśmy z piskiem opon w stronę szpitala. Louis prowadził, bo w mojej głowie kłębiły się teraz myśli związane z Kaylą. Co się takiego stało, że są w szpitalu? Czy nic im nie jest? Teraz nie myślałem racjonalnie...
- Jesteśmy!- krzyknął Lou, a ja po tym powiadomieniu wypadłem samochodu i ruszyłem do drzwi budynku. Słyszałem, że za mną biegnie reszta, więc nie oglądając się za siebie podbiegłem do okienka.
- Gdzie ona jest?!- krzyknąłem do kobiety, siedzącej za szybą.
- Ale proszę się uspokoić- powiedziała spokojnie- Imię i nazwisko?
- Kayla Willson- wydusiłem z siebie. Wtedy podeszła do mnie reszta.
- Pan z rodziny?- pytała dalej kobieta.
- Jestem jej chłopakiem i muszę wiedzieć co się z nią dzieje!- krzyknąłem zdenerwowany.
- Skoro nie jest pan z rodziny, to niestety nie mogę panu udzielić żadnych informacji.
Po tych słowach kompletnie straciłem głowę.
- Ja jestem z rodziny chłopaka, który został przywieziony razem z Kaylą- wtrąciła się Brenda- Jestem jego ciocią.
- Skoro tak, to...- westchnęła kobieta i wystukała coś na klawiaturze- Kayl i Kayla, prawda?
- TAK!- krzyknęliśmy chórem.
- Kayl jest już po operacji i leży na OIOM'ie, a Kayla jest w trakcie operacji- powiedziała, a ja opadłem na ławkę, która stała obok okienka, jednak od razu podniosłem się z powrotem.
- Gdzie jest sala operacyjna?!- zapytałem podniesionym tonem.
- Pierwsze piętro na końcu korytarza, ale...- nie słuchałem dalej, tylko pobiegłem we wskazanym kierunku.
Na końcu odpowiedniego korytarza zobaczyłem nad drzwiami napis "Sala operacyjna". Już miałem tam wbiec, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu za ramię, tak, że o mało co nie wylądowałem na podłodze. Zatrzymałem się niechętnie i odwróciłem w tył. Za mną stał Louis.
- Nie możesz tam teraz wejść- powiedział zdyszany. Pewnie gonił mnie przez ten cały czas.
- Ale ja ją muszę zobaczyć!- krzyknąłem i opadłem na krzesło pod ścianą.
- Wiem, Harry, ale... Musimy cierpliwie zaczekać- powiedział i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja schowałem twarz w dłonie, aby nie widzieć, co się wokół mnie dzieje. Chciałem, żeby było już po wszystkim, żeby Kayli się nic nie stało, żeby to wszystko okazało się tylko jednym wielkim koszmarnym snem! Minęło dopiero kilka minut, a ja czułem się jakbym siedział na tym korytarzu od kilku godzin. Dlaczego to wszystko tak długo trwało?!
- Panowie są spokrewnieni z Kaylą Willson?- usłyszałem głos nad moją głową. Gwałtownie ją podniosłem i zobaczyłem stojącą przede mną pielęgniarkę.
- Tak, to znaczy nie- zacząłem, ale zaraz skończyłem. Kobieta spojrzała na mnie krzywo, ale zaraz potem przeniosła wzrok na Liam'a, który zaczął mówić za mnie. Szczerze to nawet nie widziałem, kiedy chłopcy do nas dołączyli.
- Harry- wskazał na mnie- jest jej chłopakiem, więc czy istnieje taka możliwość, że powie nam pani o jej stanie?
Wszyscy spojrzeliśmy na nią błagalnym wzrokiem.
- Niestety nie mogę udzielić tych informacji. Mogę je podać tylko komuś z rodziny.
- Ale jej mama nie żyje, a ojciec jest w Japonii!!!- wrzasnąłem.
- W takim razie, chyba mogę wam co nieco powiedzieć- po tych słowach w moich oczach momentalnie pojawił się płomyk nadziei.
- Słuchamy- powiedział Zayn.
- Kayla doznała bardzo poważnego urazu głowy i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się obudzi- powiedziała i spuściła głowę.
W tym momencie cały mój świat się zawalił. Teraz nie czułem kompletnie nic. Moja głowa była pusta w środku. Jak to nie wiadomo, czy się obudzi?! Przecież ona musi się obudzić! To nie może być prawda!!!- krzyczałem w myślach.
- Harry!- usłyszałem i spojrzałem na Louis'a, który właśnie przyłożył mi z liścia.
- CO?!
- Jeśli chcesz to możesz zobaczyć ją przez szybę- powiedział spokojnie. Od razu podniosłem się z krzesła i wszedłem razem z pielęgniarką na oddział zwany OIOM'em. Podeszliśmy do szklanych drzwi. Wyjrzałem przez nie, a to co tam zobaczyłem było okropne. Kayla. Ale to nie była ta sama Kayla. Dziewczyna leżała na łóżku, nieprzytomna, a wokół głowy miała zawinięty bandaż. Jej twarz była biała, a usta sine. Była podpięta do wszelkiego rodzaju aparatury. Jedyne co było do przeżycia w tym widoku to to, że jej klatka piersiowa unosiła się lekko w górę. Po moich policzka zaczęły spływać łzy, których nie miałem zamiaru zatrzymywać. To ja powinienem leżeć na jej miejscu! To ja powinienem być nieprzytomny i to ja powinienem jechać w tym pieprzonym samochodzie!!!
- Musimy już iść- powiedziała pielęgniarka, która cały czas stała przy mnie. Zgodziłem się, bo co innego miałem zrobić. Moje stanie tutaj jej nie pomoże.
Wróciłem zapłakany do chłopaków i usiadłem bezradnie na krześle. Niall i Lou od razu objęli mnie ramieniem, za co byłem im bardzo wdzięczny.
- Wracajmy do domu- powiedział cicho Liam, jednak ja nie miałem zamiaru się stąd ruszać ani na milimetr. Chciałem tu siedzieć, bo gdyby coś miało się stać, to chcę być na miejscu.
- Harry, idziesz?- zapytał Zayn.
- Nie- powiedziałem stanowczo i wlepiłem wzrok w ścianę na przeciwko mnie.
- Zostanę z nim tu- powiedział Louis- Dopilnuję, żeby coś zjadł.
W mojej głowie pozostawało jeszcze jedno jedyne pytanie: Jak? Jak to się stało?
Zaraz, zaraz... Brenda! Przecież przyjechaliśmy tu z nią, a potem zniknęła.
- Lou...- zacząłem cicho.
- No- ten odwrócił się w moją stronę.
- Gdzie jest Brenda?- popatrzyłem na niego.
- Poszła do Kayl'a...- westchnął.
No właśnie, Kayl! To na pewno on był winien temu wszystkiemu!
Już miałem ruszać na poszukiwania jego sali pooperacyjnej, ale nie miało to teraz najmniejszego sensu. W końcu on też jest po operacji.
Położyłem głowę na ramieniu Louis'a, a ten oparł swoją na mojej. Po pół godzinie usłyszałem jak Pasiak chrapie, więc zostałem sam. Sam na całą noc, a tak na prawdę na pół nocy, bo było po 2.00. Próbowałem usnąć, ale bezskutecznie. Cały czas myślałem o Kayli.
Około godziny 8.00 Lou się obudził, bo po korytarzu zaczęło chodzić coraz więcej lekarzy i pielęgniarek. Niektóre z nich zatrzymywały się przy nas, aby zapytać, czy niczego nam nie potrzeba.
- Chodź do bufetu szpitalnego po jakieś śniadanie- powiedział całkiem poważnie Louis.
- Nigdzie nie idę!- spojrzałem na niego wrogo- I tak nic nie przełknę.
- Ale musisz coś zjeść! Nie możesz żyć samym powietrzem!
Nie odpowiedziałem mu. Patrzyłem się tylko jak zdenerwowany chłopak odchodzi w głąb korytarza. Kiedy zniknął za zakrętem, ja wróciłem do tępego gapienia się w ścianę.
Nie wiem ile czasu upłynęło, ale kiedy odwróciłem głowę w kierunku, w którym odchodził Lou, zobaczyłem jak Pasiak wraca biegiem z czymś w ręce. Kiedy był już bliżej, a w końcu padł na krzesło obok, zobaczyłem, że owym przedmiotem była gazeta. Chłopak rzucił mi ją na kolana. Spojrzałem na nią, a kiedy zobaczyłem nagłówek pierwszej strony, loczki mi się wyprostowały(nie dosłownie). "Kayla Willson w szpitalu. Dziewczyna Harry'ego Styles'a ledwo uszła z życiem po wypadku samochodowym!" Szybko otworzyłem gazetę na tym artykule i zacząłem czytać: "Kayla Willson- wcześniej znana jako dziedziczka fortuny, teraz- dziewczyna Harry'ego Styles'a z One Direction miała wypadek samochodowy. Wracała z jakimś chłopakiem z klubu, gdy ich samochód nie zatrzymał się na światłach i wpadł pod rozpędzoną ciężarówkę i dachował. Z naszych ustaleń wynika, że chłopak nie doznał poważnych obrażeń, za to Kayla leży w śpiączce i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się obudzi. Nas jednak zastanawia fakt, co dziewczyna Harry'ego robiła z innym facetem w klubie. Czyżby zdrada?"
- Nawet w takim momencie oni mają czelność wypisywać takie głupstwa!- krzyczał rozzłoszczony Lou. Ja również nie wierzyłem w te brednie ze zdradą, bo ufam Kayli bezgranicznie. Teraz myślałem raczej o tym wypadku.
W momencie wstałem z krzesła i ruszyłem przez korytarz w poszukiwaniu sali, w której leżał Kayl. On musi mi wszystko wyjaśnić! Kątem oka zobaczyłem, że Louis mi towarzyszy.
Doszyliśmy do recepcji przy wejściu do szpitala, gdzie dowiedzieliśmy się, w jakiej sali leży Kayl. Od razu tam poszliśmy.
Wpadłem do sali, w której był chłopak, a obok jego łóżka siedziała Brenda. Kayl był przytomny. Od razu doskoczyłem do niego.
- Ty debilu!- zacząłem się drzeć- Ona leży tam przez ciebie! Przez ciebie nie wiadomo, czy się kiedykolwiek wybudzi!- po tych słowach bezsilnie opadłem na podłogę.
- Harry, to nie tak.- usłyszałem jego głos- Wiem, że to moja wina, ale ja tak na prawdę nic nie pamiętam. Byłem pijany i Kayla trochę też, bo byliśmy w klubie.
- To dlaczego wsiadłeś za to pieprzone kółko, skoro wiedziałeś, że byłeś pijany?!- zapytał Lou, który pomagał mi wstać.
- Ja... Nie wiem, nie pamiętam...- westchnął Kayl, a Brenda głaskała go po głowie.
- Spokojnie, Kayl. Pamiętaj, że lekarz zabronił ci się denerwować. Chłopcy, proszę was, wracajcie do Kayli- powiedziała do nas.
Bez słowa wybiegłem z sali. Nie wytrzymałbym tam ani chwili dłużej. Razem z Lou wróciliśmy na korytarz, gdzie spędziliśmy całą noc. O dziwo stali tam Niall, Zayn i Liam.
- Cześć- powiedzieli cicho.
- Hej- odparłem szorstko.
- Harry- zaczął Zayn- przed chwilą przewieźli Kaylę na salę.
Spojrzałem na niego.
- I ty dopiero teraz mi o tym mówisz?!- gwałtownie podniosłem się z krzesła- Gdzie ją przewieźli?!
- Prosto i w prawo do końca- pokazał ręką na korytarz, a ja ruszyłem do wskazanej sali. Wpadłem do niej niczym huragan i o mało co nie wleciałem na pielęgniarkę, która wymieniała Kayli kroplówkę.
- Zmieniło się coś?- zapytałem, patrząc na nadal nieprzytomną Kaylę.
- Niestety nie, ale może pan przy niej siedzieć- powiedziała i minęła mnie.
- Dziękuję- powiedziałem i usiadłem na krześle obok jej łóżka. Zaraz potem przyszli chłopcy, a kiedy zobaczyli jak wygląda moja dziewczyna, ich twarze skamieniały, ale wcale im się nie dziwię, bo ona na prawdę wyglądała źle.
Siedziałem przy niej do końca dnia, potem całą noc i kolejny dzień. Raz, tylko raz dziennie jeździłem do domu, aby się umyć i przebrać, a zaraz potem wracałem do szpitala, na krzesło obok łóżka. I tak na okrągło.
*5 lat później*
Minęło tyle czasu, a Kayla nadal leżała nieprzytomna. Chłopcy już powoli tracili nadzieję, ze ona kiedykolwiek otworzy oczy, ale nie ja. Ja cały czas miałem nadzieję, nigdy jej nie straciłem i nigdy jej nie stracę. Nadal kocham Kaylę jak nikogo innego i przenigdy nie przestanę jej kochać. Jest dla mnie najważniejsza. Co do zespołu to zawiesiliśmy go po roku od wypadku. Nie mieliśmy siły, aby koncertować, czy spotykać się z fanami. Prasa nadal plotkuje na nasz temat i na temat Kayli, ale przestałem się już tym przejmować. Kayl wyszedł ze szpitala po dwóch miesiącach i wyprowadził się z rodziną do Hiszpanii czy gdzieś. Brenda pojechała z nim. Ojciec Kayli to zupełnie inna bajka. Odwiedza córkę raz w miesiącu, ale jego wizyta to tylko kilkugodzinny pobyt przy łóżku dziewczyny i powrót do swoich obowiązków. Ja... Co do mnie to siedzę przy jej łóżku cały czas, a do domu nadal jeżdżę tylko raz dziennie i wracam. Chłopaki wymieniają się i czuwają razem ze mną nad śpiącą Kaylą. Ona nie zmieniła się nic a nic. Nadal jest moją piękną dziewczyną o zabójczym uśmiechu, to znaczy nie mogę teraz tego ocenić, bo jej twarz nie poruszyła się ani odrobinę.
Pielęgniarka o imieniu Margaret zmieniała Kayli kroplówkę, kiedy do sali weszli chłopcy, o dziwo dziś przyszli wszyscy.
- Hey, Harry- przywitali się ze mną.
- Cześć...- westchnąłem i złapałem Kay za rękę- Bez zmian, ciągle bez zmian.
Chłopcy nic nie powiedzieli, tylko usiedli na łóżku obok. Cała nasza piątka patrzyła się na jej nieruchomą twarz.
Nagle stało się coś, na co czekałem od pięciu lat... Palce Kayli lekko się poruszyły! One na prawdę się poruszyły.
- Chłopaki!- krzyknąłem i wskazałem na nasze złączone ręce.
Liam i Zayn w momencie pobiegli po lekarza, a Niall i Lou przypatrywali się drugiej dłoni dziewczyny. Ona też zaczęła lekko drżeć. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy szczęścia. Wiedziałem, że ona się kiedyś obudzi, a teraz to działo się na prawdę!
Do sali wbiegli Zayn i Liam, a za nimi kilku lekarzy, którzy od wypadku zajmowali się Kaylą. Osłuchali ją, sprawdzili oczy i czy reaguje na mocniejszy dotyk.
- Wszystko wskazuje na to, że pacjentka się budzi- powiedział zadowolony lekarz.
- Teraz proszę abyście zaczęli do niej mówić, to pomoże w budzeniu się- oznajmił drugi.
Ja i chłopcy doskoczyliśmy do łóżka i zaczęliśmy mówić do Kayli wszystko, co nam przyszło do głowy. Niall na przykład mówił, że czeka ją pięć lat nadrabiania w jedzeniu, na co ja wybuchnąłem śmiechem. Właśnie wtedy Kayla otworzyła oczy! Oczy, których nie widziałem przez pięć lat! Ona się obudziła!
- Odsuńcie się- polecił lekarz i zaczął mówić do pacjentki- Słyszysz nas?
Na to Kay zamrugała oczami. REAGUJE!!! Boże, jak ja Ci dziękuję!!!
- H...Ha...Harry- usłyszałem z JEJ ust. Jezu, ona mnie pamięta!!!
- Jestem tu skarbie- zacząłem gładzić jej policzki- Jestem i nigdy nie odszedłem.
Ona lekko się uśmiechnęła, a ja dzięki temu byłem pewny, że wszystko będzie już dobrze. Pocałowałem ją lekko w czoło i odsunąłem się. Chłopcy również się z nią przywitali.
Do końca dnia opowiadaliśmy jej, co działo się przez ostanie pięć lat. W międzyczasie przyszły Eleanor i Perrie, które również się o nią cały czas martwiły. Wspólnie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.
*2 miesiące później*
- Harry, chodź wreszcie!- Kayla zaczęła mnie poganiać.
- Momencik!- odkrzyknąłem i złapałem jej torbę. Dogoniłem ją i chłopaków i wspólnie przekroczyliśmy drzwi sali szpitalnej, której byliśmy cały ten czas.
- Spędziłam tu 5 lat swojego życia, a czuję się jakbym była tu tylko te dwa ostatnie miesiące- powiedziała Kay i przytuliła się do mnie.
Wtedy przypomniałem sobie co miałem zrobić. Zatrzymałem się i sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni marynarki, którą miałem na sobie i wyciągnąłem z niej małe czerwone pudełeczko. Uklęknąłem na jedno kolano i spojrzałem przed siebie.
- Kayla!- zawołałem za nią. Dziewczyna szybko się odwróciła i zasłoniła usta dłońmi- Wiem, że to nie jest romantyczne miejsce na takie rzeczy, ale czy...- zaciąłem się- Wyjdziesz za mnie?
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
- TAK!!!- wydarła się na cały szpital. Chłopcy i personel, który akurat obok nas był zaczęli być brawo, a ja i moja narzeczona (jak to ładnie brzmi) zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku.
------------------------------------------------
I tak oto kończy się to opowiadanie.
Jak Wam się podoba, bo mnie nawet w miarę. Moja BFF mówiła, że cytuję: "Przecież to jest genialne!!" A jakie jest Wasze zdanie.?
Chcę podziękować Wam Wszystkim za to, że byliście, że wspieraliście.! Chciałabym teraz z osobna uściskać, ale niestety nie mogę...
Szczególne podziękowania należą się niektórym Dziewczynom:
- meg
- Juka
Te opowiadania to jedne z najlepszych, więc proszę Was o przeczytanie ich i skomentowanie. Zróbcie to dla mnie i dla Nich. Plose...!
Na zakończenie dostałam jeszcze jedną nomincaję do Lieber Award:
od: Lusiaak & Klara <--- link do bloga
1. Będziesz czytać / czytasz naszego bloga ?
- na pewno przeczytam :)
2. Kim jest twój idol ?
- nie mam jednego, mam PIĘCIU i są boybandem :P
3. Masło czy margaryna ?
- margaryna :)
4. Lubisz kakaoo ?
- lubię kakao, choć wolę kawunie :D
5. Lama czy jednorożec ?
- jednorożec, bo to takie bajkowe stworzenie :)
6. czarny czy niebieski wkład do długopisu ?
- zdecydowanie niebieski :P
7. Noc czy dzień ?
- NOC.! Wtedy można śnić o swoich marzeniach :))
8 Lato czy zima ?
- lato :D - bo ciepło :P
9. Łyżka czy widelec ?
- widelec, bo łyżką za dużo to nie zjesz :P
10. Omlet czy jajecznica ?
- jajecznica.! nie lubię omletów ;/
11. Gitara klasyczna czy gitara elektryczna ?
- zdecydowanie klasyczna.! Uwielbiam takie łagodne dźwięki :)
------------------------------------------------------------
Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko.!
Kocham Was mocno, mocno!!!
Kama ;**