niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 40

Rozdział dedykowany Każdemu bez wyjątku <33

*oczami Harry'ego*
 

Siedziałem w domu z chłopakami już od kilku godzin, a Kayla nadal nie wracała do domu. Próbowaliśmy się do niej dodzwonić, ale nie odbierała. Wiem, że ją rozzłościłem tym wywiadem, ale przecież przeprosiłem... Z resztą to chyba nie powód, żeby nie odbierać telefonów. Zaczynałem się o nią poważnie martwić. A co jeśli jej się coś stało? Co jeśli Kayl ją gdzieś wywiózł, albo nie wiadomo co jeszcze?! Moja głowa prawie eksplodowała.
Leżałem na kanapie w salonie i gapiłem się pustym wzrokiem w sufit. Cały czas myślałem o Kayli. Nagle poczułem, że ktoś łapie mnie za ramię. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem smutną twarz Louis'a. On też, tak samo jak chłopcy martwili się o moją dziewczynę.
- Dzwoniłeś jeszcze raz?- zapytał mój przyjaciel, kiedy podniosłem się do pozycji siedzącej.
- Próbuję cały czas, ale ona nadal nie odbiera. Ciągle włącza się poczta głosowa i mam już tego po prostu dosyć!- krzyknąłem.
- Wiem, Harry, ale musimy próbować dalej. Przecież nie mogło jej się nic stać. Była z Kayl'em...- Liam próbował mnie uspokoić.
- Właśnie! Była z Kayl'em, a my go przecież wcale nie znamy! Skąd mamy wiedzieć, czy nie jest jakimś piratem drogowym, ale nie wiadomo kim jeszcze?!- krzyczałem i chodziłem nerwowo po pokoju. W tym samym momencie po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Niall wstał z fotela i szybko poszedł je otworzyć. Po chwili wrócił, ale już nie sam tylko z zapłakaną Brendą, która się  na nim opierała. Od razu doskoczyliśmy do niej.
- Brenda, co się stało?!- zacząłem się dopytywać, bo chyba nie bez powodu przyszła do nas o 23.30, na dodatek zapłakana. Kobieta jednak nie umiała dojść do słowa. Liam i Zayn pomogli jej usiąść, a Lou pobiegł do kuchni po szklankę z wodą.
- Brenda, spokojnie... Powiedz nam co się stało?- zaczął Mulat.
- Dostałam telefon ze szpitala- powiedziała przez łzy. Ledwo udało mi się wychwycić słowa.
- Jaki telefon? Po co?- dopytywał Niall.
- Mówili, że przywieźli Kayl'a i Kaylę z wypadku i, że mam przyjechać, ale nie mam czym, dlatego jestem tu...- wyjaśniła już nieco spokojniej, po upiciu kilku łyków wody.
W momencie pobiegłem na korytarz i zacząłem się ubierać. Chciałem czy prędzej znaleźć się w szpitalu. Wiedziałem, po prostu wiedziałem, że coś się stało! Ona nie odbierałaby bez powodu!
- Harry, Harry...- Zayn i Niall do mnie dobiegli- Poczekaj na nas, my też jedziemy- powiedzieli i również zaczęli się ubierać.
- I tak wam nic nie powiedzą!- krzyknął Liam, prowadzący nadal zapłakaną Brendę- Musi być z wami ktoś z rodziny...
Wtedy bezsilnie opadłem na podłogę. Skąd ja teraz wytrzasnę kogoś z jej rodziny?! Ale zaraz...! Z tego co powiedziała Brenda, ona nie była sama. Ona była z Kayle'm, czyli siostrzeńcem Brendy. Jej muszą powiedzieć, co się z nimi dzieje!
- Brenda, musisz jechać z nami, proszę...- popatrzyłem na nią błagalnie.
- No przecież po to tu przyszłam!- powiedziała i wyszła z domu, a my za nią.
Wskoczyliśmy pędem do samochodu i ruszyliśmy z piskiem opon w stronę szpitala. Louis prowadził, bo w mojej głowie kłębiły się teraz myśli związane z Kaylą. Co się takiego stało, że są w szpitalu? Czy nic im nie jest? Teraz nie myślałem racjonalnie...
- Jesteśmy!- krzyknął Lou, a ja po tym powiadomieniu wypadłem samochodu i ruszyłem do drzwi budynku. Słyszałem, że za mną biegnie reszta, więc nie oglądając się za siebie podbiegłem do okienka.
- Gdzie ona jest?!- krzyknąłem do kobiety, siedzącej za szybą.
- Ale proszę się uspokoić- powiedziała spokojnie- Imię i nazwisko?
- Kayla Willson- wydusiłem z siebie. Wtedy podeszła do mnie reszta.
- Pan z rodziny?- pytała dalej kobieta.
- Jestem jej chłopakiem i muszę wiedzieć co się z nią dzieje!- krzyknąłem zdenerwowany.
- Skoro nie jest pan z rodziny, to niestety nie mogę panu udzielić żadnych informacji.
Po tych słowach kompletnie straciłem głowę.
- Ja jestem z rodziny chłopaka, który został przywieziony razem z Kaylą- wtrąciła się Brenda- Jestem jego ciocią.
- Skoro tak, to...- westchnęła kobieta i wystukała coś na klawiaturze- Kayl i Kayla, prawda?
- TAK!- krzyknęliśmy chórem.
- Kayl jest już po operacji i leży na OIOM'ie, a Kayla jest w trakcie operacji- powiedziała, a ja opadłem na ławkę, która stała obok okienka, jednak od razu podniosłem się z powrotem.
- Gdzie jest sala operacyjna?!- zapytałem podniesionym tonem.
- Pierwsze piętro na końcu korytarza, ale...- nie słuchałem dalej, tylko pobiegłem we wskazanym kierunku.
Na końcu odpowiedniego korytarza zobaczyłem nad drzwiami napis "Sala operacyjna". Już miałem tam wbiec, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu za ramię, tak, że o mało co nie wylądowałem na podłodze. Zatrzymałem się niechętnie i odwróciłem w tył. Za mną stał Louis.
- Nie możesz tam teraz wejść- powiedział zdyszany. Pewnie gonił mnie przez ten cały czas.
- Ale ja ją muszę zobaczyć!- krzyknąłem i opadłem na krzesło pod ścianą.
- Wiem, Harry, ale... Musimy cierpliwie zaczekać- powiedział i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja schowałem twarz w dłonie, aby nie widzieć, co się wokół mnie dzieje. Chciałem, żeby było już po wszystkim, żeby Kayli się nic nie stało, żeby to wszystko okazało się tylko jednym wielkim koszmarnym snem! Minęło dopiero kilka minut, a ja czułem się jakbym siedział na tym korytarzu od kilku godzin. Dlaczego to wszystko tak długo trwało?!
- Panowie są spokrewnieni z Kaylą Willson?- usłyszałem głos nad moją głową. Gwałtownie ją podniosłem i zobaczyłem stojącą przede mną pielęgniarkę.
- Tak, to znaczy nie- zacząłem, ale zaraz skończyłem. Kobieta spojrzała na mnie krzywo, ale zaraz potem przeniosła wzrok na Liam'a, który zaczął mówić za mnie. Szczerze to nawet nie widziałem, kiedy chłopcy do nas dołączyli.
- Harry- wskazał na mnie- jest jej chłopakiem, więc czy istnieje taka możliwość, że powie nam pani o jej stanie?
Wszyscy spojrzeliśmy na nią błagalnym wzrokiem.
- Niestety nie mogę udzielić tych informacji. Mogę je podać tylko komuś z rodziny.
- Ale jej mama nie żyje, a ojciec jest w Japonii!!!- wrzasnąłem.
- W takim razie, chyba mogę wam co nieco powiedzieć- po tych słowach w moich oczach momentalnie pojawił się płomyk nadziei.
- Słuchamy- powiedział Zayn.
- Kayla doznała bardzo poważnego urazu głowy i nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się obudzi- powiedziała i spuściła głowę.
W tym momencie cały mój świat się zawalił. Teraz nie czułem kompletnie nic. Moja głowa była pusta w środku. Jak to nie wiadomo, czy się obudzi?! Przecież ona musi się obudzić! To nie może być prawda!!!- krzyczałem w myślach.
- Harry!- usłyszałem i spojrzałem na Louis'a, który właśnie przyłożył mi z liścia.
- CO?!
- Jeśli chcesz to możesz zobaczyć ją przez szybę- powiedział spokojnie. Od razu podniosłem się z krzesła i wszedłem razem z pielęgniarką na oddział zwany OIOM'em. Podeszliśmy do szklanych drzwi. Wyjrzałem przez nie, a to co tam zobaczyłem było okropne. Kayla. Ale to nie była ta sama Kayla. Dziewczyna leżała na łóżku, nieprzytomna, a wokół głowy miała zawinięty bandaż. Jej twarz była biała, a usta sine. Była podpięta do wszelkiego rodzaju aparatury. Jedyne co było do przeżycia w tym widoku to to, że jej klatka piersiowa unosiła się lekko w górę. Po moich policzka zaczęły spływać łzy, których nie miałem zamiaru zatrzymywać. To ja powinienem leżeć na jej miejscu! To ja powinienem być nieprzytomny i to ja powinienem jechać w tym pieprzonym samochodzie!!!
- Musimy już iść- powiedziała pielęgniarka, która cały czas stała przy mnie. Zgodziłem się, bo co innego miałem zrobić. Moje stanie tutaj jej nie pomoże.
Wróciłem zapłakany do chłopaków i usiadłem bezradnie na krześle. Niall i Lou od razu objęli mnie ramieniem, za co byłem im bardzo wdzięczny.
- Wracajmy do domu- powiedział  cicho Liam, jednak ja nie miałem zamiaru się stąd ruszać ani na milimetr. Chciałem tu siedzieć, bo gdyby coś miało się stać, to chcę być na miejscu.
- Harry, idziesz?- zapytał Zayn.
- Nie- powiedziałem stanowczo i wlepiłem wzrok w ścianę na przeciwko mnie.
- Zostanę z nim tu- powiedział Louis- Dopilnuję, żeby coś zjadł.
W mojej głowie pozostawało jeszcze jedno jedyne pytanie: Jak? Jak to się stało?
Zaraz, zaraz... Brenda! Przecież przyjechaliśmy tu z nią, a potem zniknęła.
- Lou...- zacząłem cicho.
- No- ten odwrócił się w moją stronę.
- Gdzie jest Brenda?- popatrzyłem na niego.
- Poszła do Kayl'a...- westchnął.
No właśnie, Kayl! To na pewno on był winien temu wszystkiemu!
Już miałem ruszać na poszukiwania jego sali pooperacyjnej, ale nie miało to teraz najmniejszego sensu. W końcu on też jest po operacji.
Położyłem głowę na ramieniu Louis'a, a ten oparł swoją na mojej. Po pół godzinie usłyszałem jak Pasiak chrapie, więc zostałem sam. Sam na całą noc, a tak na prawdę na pół nocy, bo było po 2.00. Próbowałem usnąć, ale bezskutecznie. Cały czas myślałem o Kayli.

Około godziny 8.00 Lou się obudził, bo po korytarzu zaczęło chodzić coraz więcej lekarzy i pielęgniarek. Niektóre z nich zatrzymywały się przy nas, aby zapytać, czy niczego nam nie potrzeba.
- Chodź do bufetu szpitalnego po jakieś śniadanie- powiedział całkiem poważnie Louis.
- Nigdzie nie idę!- spojrzałem na niego wrogo- I tak nic nie przełknę.
- Ale musisz coś zjeść! Nie możesz żyć samym powietrzem!
Nie odpowiedziałem mu. Patrzyłem się tylko jak zdenerwowany chłopak odchodzi w głąb korytarza. Kiedy zniknął za zakrętem, ja wróciłem do tępego gapienia się w ścianę.
Nie wiem ile czasu upłynęło, ale kiedy odwróciłem głowę w kierunku, w którym odchodził Lou, zobaczyłem jak Pasiak wraca biegiem z czymś w ręce. Kiedy był już bliżej, a w końcu padł na krzesło obok, zobaczyłem, że owym przedmiotem była gazeta. Chłopak rzucił mi ją na kolana. Spojrzałem na nią, a kiedy zobaczyłem nagłówek pierwszej strony, loczki mi się wyprostowały(nie dosłownie). "Kayla Willson w szpitalu. Dziewczyna Harry'ego Styles'a ledwo uszła z życiem po wypadku samochodowym!" Szybko otworzyłem gazetę na tym artykule i zacząłem czytać: "Kayla Willson- wcześniej znana jako dziedziczka fortuny, teraz- dziewczyna Harry'ego Styles'a z One Direction miała wypadek samochodowy. Wracała z jakimś chłopakiem z klubu, gdy ich samochód nie zatrzymał się na światłach i wpadł pod rozpędzoną ciężarówkę i dachował. Z naszych ustaleń wynika, że chłopak nie doznał poważnych obrażeń, za to Kayla leży w śpiączce i nie wiadomo, czy kiedykolwiek się obudzi. Nas jednak zastanawia fakt, co dziewczyna Harry'ego robiła z innym facetem w klubie. Czyżby zdrada?"
- Nawet w takim momencie oni mają czelność wypisywać takie głupstwa!- krzyczał rozzłoszczony Lou. Ja również nie wierzyłem w te brednie ze zdradą, bo ufam Kayli bezgranicznie. Teraz myślałem raczej o tym wypadku.
W momencie wstałem z krzesła i ruszyłem przez korytarz w poszukiwaniu sali, w której leżał Kayl. On musi mi wszystko wyjaśnić! Kątem oka zobaczyłem, że Louis mi towarzyszy.
Doszyliśmy do recepcji przy wejściu do szpitala, gdzie dowiedzieliśmy się, w jakiej sali leży Kayl. Od razu tam poszliśmy.
Wpadłem do sali, w której był chłopak, a obok jego łóżka siedziała Brenda. Kayl był przytomny. Od razu doskoczyłem do niego.
- Ty debilu!- zacząłem się drzeć- Ona leży tam przez ciebie! Przez ciebie nie wiadomo, czy się kiedykolwiek wybudzi!- po tych słowach bezsilnie opadłem na podłogę.
- Harry, to nie tak.- usłyszałem jego głos- Wiem, że to moja wina, ale ja tak na prawdę nic nie pamiętam. Byłem pijany i Kayla trochę też, bo byliśmy w klubie.
- To dlaczego wsiadłeś za to pieprzone kółko, skoro wiedziałeś, że byłeś pijany?!- zapytał Lou, który pomagał mi wstać.
- Ja... Nie wiem, nie pamiętam...- westchnął Kayl, a Brenda głaskała go po głowie.
- Spokojnie, Kayl. Pamiętaj, że lekarz zabronił ci się denerwować. Chłopcy, proszę was, wracajcie do Kayli- powiedziała do nas.
Bez słowa wybiegłem z sali. Nie wytrzymałbym tam ani chwili dłużej. Razem z Lou wróciliśmy na korytarz, gdzie spędziliśmy całą noc. O dziwo stali tam Niall, Zayn i Liam.
- Cześć- powiedzieli cicho.
- Hej- odparłem szorstko.
- Harry- zaczął Zayn- przed chwilą przewieźli Kaylę na salę.
Spojrzałem na niego.
- I ty dopiero teraz mi o tym mówisz?!- gwałtownie podniosłem się z krzesła- Gdzie ją przewieźli?!
- Prosto i w prawo do końca- pokazał ręką na korytarz, a ja ruszyłem do wskazanej sali. Wpadłem do niej niczym huragan i o mało co nie wleciałem na pielęgniarkę, która wymieniała Kayli kroplówkę.
- Zmieniło się coś?- zapytałem, patrząc na nadal nieprzytomną Kaylę.
- Niestety nie, ale może pan przy niej siedzieć- powiedziała i minęła mnie.
- Dziękuję- powiedziałem i usiadłem na krześle obok jej łóżka. Zaraz potem przyszli chłopcy, a kiedy zobaczyli jak wygląda moja dziewczyna, ich twarze skamieniały, ale wcale im się nie dziwię, bo ona na prawdę wyglądała źle.

Siedziałem przy niej do końca dnia, potem całą noc i kolejny dzień. Raz, tylko raz dziennie jeździłem do domu, aby się umyć i przebrać, a zaraz potem wracałem do szpitala, na krzesło obok łóżka. I tak na okrągło.

*5 lat później*

Minęło tyle czasu, a Kayla nadal leżała nieprzytomna. Chłopcy już powoli tracili nadzieję, ze ona kiedykolwiek otworzy oczy, ale nie ja. Ja cały czas miałem nadzieję, nigdy jej nie straciłem i nigdy jej nie stracę. Nadal kocham Kaylę jak nikogo innego i przenigdy nie przestanę jej kochać. Jest dla mnie najważniejsza. Co do zespołu to zawiesiliśmy go po roku od wypadku. Nie mieliśmy siły, aby koncertować, czy spotykać się z fanami. Prasa nadal plotkuje na nasz temat i na temat Kayli, ale przestałem się już tym przejmować. Kayl wyszedł ze szpitala po dwóch miesiącach i wyprowadził się z rodziną do Hiszpanii czy gdzieś. Brenda pojechała z nim. Ojciec Kayli to zupełnie inna bajka. Odwiedza córkę raz w miesiącu, ale jego wizyta to tylko kilkugodzinny pobyt przy łóżku dziewczyny i powrót do swoich obowiązków. Ja... Co do mnie to siedzę przy jej łóżku cały czas, a do domu nadal jeżdżę tylko raz dziennie i wracam. Chłopaki wymieniają się i czuwają razem ze mną nad śpiącą Kaylą. Ona nie zmieniła się nic a nic. Nadal jest moją piękną dziewczyną o zabójczym uśmiechu, to znaczy nie mogę teraz tego ocenić, bo jej twarz nie poruszyła się ani odrobinę.
Pielęgniarka o imieniu Margaret zmieniała Kayli kroplówkę, kiedy do sali weszli chłopcy, o dziwo dziś przyszli wszyscy.
- Hey, Harry- przywitali się ze mną.
- Cześć...- westchnąłem i złapałem Kay za rękę- Bez zmian, ciągle bez zmian.
Chłopcy nic nie powiedzieli, tylko usiedli na łóżku obok. Cała nasza piątka patrzyła się na jej nieruchomą twarz.
Nagle stało się coś, na co czekałem od pięciu lat... Palce Kayli lekko się poruszyły! One na prawdę się poruszyły.
- Chłopaki!- krzyknąłem i wskazałem na nasze złączone ręce.
Liam i Zayn w momencie pobiegli po lekarza, a Niall i Lou przypatrywali się drugiej dłoni dziewczyny. Ona też zaczęła lekko drżeć. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy szczęścia. Wiedziałem, że ona się kiedyś obudzi, a teraz to działo się na prawdę!
Do sali wbiegli Zayn i Liam, a za nimi kilku lekarzy, którzy od wypadku zajmowali się Kaylą. Osłuchali ją, sprawdzili oczy i czy reaguje na mocniejszy dotyk.
- Wszystko wskazuje na to, że pacjentka się budzi- powiedział zadowolony lekarz.
- Teraz proszę abyście zaczęli do niej mówić, to pomoże w budzeniu się- oznajmił drugi.
Ja i chłopcy doskoczyliśmy do łóżka i zaczęliśmy mówić do Kayli wszystko, co nam przyszło do głowy. Niall na przykład mówił, że czeka ją pięć lat nadrabiania w jedzeniu, na co ja wybuchnąłem śmiechem. Właśnie wtedy Kayla otworzyła oczy! Oczy, których nie widziałem przez pięć lat! Ona się obudziła!
- Odsuńcie się- polecił lekarz i zaczął mówić do pacjentki- Słyszysz nas?
Na to Kay zamrugała oczami. REAGUJE!!! Boże, jak ja Ci dziękuję!!!
- H...Ha...Harry- usłyszałem z JEJ ust. Jezu, ona mnie pamięta!!!
- Jestem tu skarbie- zacząłem gładzić jej policzki- Jestem i nigdy nie odszedłem.
Ona lekko się uśmiechnęła, a ja dzięki temu byłem pewny, że wszystko będzie już dobrze. Pocałowałem ją lekko w czoło i odsunąłem się. Chłopcy również się z nią przywitali.

Do końca dnia opowiadaliśmy jej, co działo się przez ostanie pięć lat. W międzyczasie przyszły Eleanor i Perrie, które również się o nią cały czas martwiły. Wspólnie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym.

*2 miesiące później*

- Harry, chodź wreszcie!- Kayla zaczęła mnie poganiać.
- Momencik!- odkrzyknąłem i złapałem jej torbę. Dogoniłem ją i chłopaków i wspólnie przekroczyliśmy drzwi sali szpitalnej, której byliśmy cały ten czas.
- Spędziłam tu 5 lat swojego życia, a czuję się jakbym była tu tylko te dwa ostatnie miesiące- powiedziała Kay i przytuliła się do mnie.
Wtedy przypomniałem sobie co miałem zrobić. Zatrzymałem się i sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni marynarki, którą miałem na sobie i wyciągnąłem z niej małe czerwone pudełeczko. Uklęknąłem na jedno kolano i spojrzałem przed siebie.
- Kayla!- zawołałem za nią. Dziewczyna szybko się odwróciła i zasłoniła usta dłońmi- Wiem, że to nie jest romantyczne miejsce na takie rzeczy, ale czy...- zaciąłem się- Wyjdziesz za mnie?
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
- TAK!!!- wydarła się na cały szpital. Chłopcy i personel, który akurat obok nas był zaczęli być brawo, a ja i moja narzeczona (jak to ładnie brzmi) zatopiliśmy się w namiętnym pocałunku.



------------------------------------------------

I tak oto kończy się to opowiadanie.
Jak Wam się podoba, bo mnie nawet w miarę. Moja BFF mówiła, że cytuję: "Przecież to jest genialne!!" A jakie jest Wasze zdanie.?
Chcę podziękować Wam Wszystkim za to, że byliście, że wspieraliście.! Chciałabym teraz z osobna uściskać, ale niestety nie mogę...
Szczególne podziękowania należą się niektórym Dziewczynom:
- meg
- Juka
 Te opowiadania to jedne z najlepszych, więc proszę Was o przeczytanie ich i skomentowanie. Zróbcie to dla mnie i dla Nich. Plose...!


Na zakończenie dostałam jeszcze jedną nomincaję do Lieber Award:

od:  Lusiaak & Klara <--- link do bloga

 1. Będziesz czytać / czytasz naszego bloga ?
- na pewno przeczytam :)

 2. Kim jest twój idol ?
- nie mam jednego, mam PIĘCIU i są boybandem :P

3. Masło czy margaryna ?
- margaryna :)

4. Lubisz kakaoo ?
- lubię kakao, choć wolę kawunie :D

 5. Lama czy jednorożec ?
- jednorożec, bo to takie bajkowe stworzenie :)

 6.  czarny czy niebieski wkład do długopisu ?
- zdecydowanie niebieski :P

 7. Noc czy dzień ?
- NOC.! Wtedy można śnić o swoich marzeniach :))

8 Lato czy zima ?
- lato :D - bo ciepło :P

9.  Łyżka czy widelec ?
- widelec, bo łyżką za dużo to nie zjesz :P

10. Omlet czy jajecznica ?
- jajecznica.! nie lubię omletów ;/

11. Gitara klasyczna czy gitara elektryczna ?
- zdecydowanie klasyczna.! Uwielbiam takie łagodne dźwięki :)

------------------------------------------------------------

Jeszcze raz dziękuję Wam za wszystko.!
Kocham Was mocno, mocno!!!

Kama ;**

sobota, 24 listopada 2012

Lieber Award + Podziękowania + Link do nowego opowiadania :)

No to tak... Dostałam trzy nowe nominacje do "Lieber Award", więc postanowiłam odpowiedzieć na te pytania:

@Emilie Megan Nicki

1. Jak masz na imię?
 - Kamila :)

2. Ile masz lat?  
- do marca jeszcze 15...

 3. W jakim województwie mieszkasz? 
- Śląsk...:)


4. Skąd czerpiesz pomysły na swojego bloga? 
- z mojej chorej bani :P


5. Co lubisz robić w wolnym czasie? 
-  zazwyczaj siedzę przed kompem, albo wkurzam moją BFF- Asię :P I Love You Aisa <33


6. Jak dowiedziałaś się o One Direction?
- kiedy w marcu 2011 pierwszy raz w RMF FM puścili WMYB :D


7. Który z chłopców jest twoim ulubieńcem? 
- Louis !!! :P


8. Która piosenka z TMH/UAN jest nabliższa Twojemu sercu? 
- kocham wszystkie ale moje ulubione z płyt to:
TMH- I would i Heart Attack
UAN- I want i One Thing


9. Który z blogów, jaki dotychczas czytałaś podoba Ci się najbardziej? 
- kocham Wszystkie blogi, które do tej pory przeczytałam lub czytam!!!


10. Gdyby był koncert w Polsce, wybrałabyś się na niego? :) 
- głupie pytanie... OCZYWIŚCIE, ŻE TAAK!!!


11. Czy Twoi znajomi wiedzą o tym, że piszesz bloga? 
- wiedzą moje dwie przyjaciółki i kilka osób z rodziny...

@Alexx


1.Ile masz lat?
- do marca jeszcze 15...

2.Co myślisz o Larrym Stylinsonie?
- nie przeszkadzałoby mi, gdyby się okazało, że Lou i Harry są razem. Nie mam z tym żadnego problemu w przeciwieństwie do innych...

3.Jak się zaczęła Twoja przygoda z 1D?
- słuchałam radia, a tu nagle zaczyna się WMYB i mnie zahipnotyzowało :D

4.Ulubiony kolor?
- nie mam jednego ulubionego, ale gdybym miała wybierać to byłyby to: czerwony i fioletowy :)

5.Ulubiona pora roku?
- LATO.! :P

6.Którego z chłopaków z 1D lubisz i dlaczego?
- Louis'a - kocham Jego poczucie humoru i przepiękny głos, no i jest ŚLICZNY :D

7.Czy byłaś/eś kiedykolwiek na koncercie 1D?
- nie... niestety nie... ale jeśli będę miała okazję to jestem pierwsza w kolejce :P

8.Co myślisz o związkach homoseksualnych?
- nie przeszkadza mi to...

9.Jakiej muzyki słuchasz?
- najczęściej radiowej, ale jak coś innego mi wpadnie w ucho to zaraz mam to na telefonie :)

10.Czym się interesujesz?
- po za 1D to...: Skokami narciarskimi !!! I LOVE IT!!!

11.Bez czego nie wychodzisz z domu?
- telefon i ubrania(bo nago nie pójdę)

@Myszaaa

1. Czemu postanowiłaś założyć swojego bloga??
- czy ja wiem... nudziło mi się, a w mojej bani roiło się od przeróżnych pomysłów :)

2. Co jest twoją inspiracją do dalszego tworzenia??
-  hmmm... sama nie wiem... nie umiem odpowiedzieć na to pytanie ;/

3. Czy lubisz One Direction?? Jeśli tak to dlaczego??
- Nie lubię One Direction. Ja KOCHAM One Direction. A za co.? ZA WSZYSTKO!!!

4. Kiedy się urodziłaś i ile masz lat??
- 26. marzec 1997 rok; 15 lat :)

5. Czego nie znosisz w ludziach??
- nie lubię wielu rzeczy, bo jestem wybredna, co do typów ludzi, ale nienawidzę np. oceniania kogoś po tym jak wygląda, albo wyśmiewania kogoś za to jakiej muzyki słucha... Wtedy mną telpie...;/

6. Najgłupsza rzecz jaką zrobiłaś??
- ja cały czas robię głupie rzeczy :P

7. Twoje hobby??
- największe to śpiewanie, a na drugim miejscu jest pisanie i czytanie opowiadań o 1D :D

8. Ulubiona piosenka/piosenki??
- duuuuużo tego więc nie będę tu ich wymieniać...

9. Czego w życiu byś nie zrobiła??
- a bo ja wiem... to by zależało od sytuacji...

10. Jaki był twój najdziwniejszy sen??
- plastelinowe ludki wychodzące spod wanny w mojej łazience O.O

11. Co byś zrobiła gdybyś nie miała swojego bloga??
- pewnie nie poznałabym tych Wszystkich wspaniałych Osób i zanudziłabym się na śmierć...!


 Jakbym jeszcze nie wiedziała o jakiejś nominacji, to proszę o poinformowanie mnie :)



Teraz muszę Wam podziękować za ponad 10 000 wejść na tego bloga i 500 komentarzy.! Nigdy bym się nie spodziewała, że tyle osób będzie czytało to coś...


No i to na co Wszyscy(chyba) czekają... Link do nowego opowiadania. Dodałam już bohaterów, a prolog powinien pojawić się jutro, może w poniedziałek. Zobaczę, na kiedy się wyrobię :)


<KLIK>


 To chyba na tyle...



Przypominam, że jutro ostatni rozdział.!

Kama ;**

piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 39

Może to śmieszne, ale nie mogłam w nocy spać. Cały czas śniły mi się jakieś koszmary i budziłam się ze strachem w oczach. Nie lubiłam takich nocy, bo na następny dzień zawsze miałam zły humor. Spojrzałam na zegarek w telefonie- była 6.49...
Świetnie- wywróciłam oczami i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do okna, aby sprawdzić jaka dziś pogoda. Na dworze było biało od śniegu, a niebo chowało się za grubą warstwą chmur. W rogach okna dostrzegłam wzór mrozu. Na sam widok zrobiło mi się cholernie zimno. Szybko weszłam do garderoby i wybrałam ciuchy na dziś.
Przeszłam z nimi do łazienki. Tam wykonałam poranną toaletę i założyłam wcześniej naszykowane ubrania. Przeczesałam jeszcze włosy i wyszłam na korytarz. W domu panowała kompletna cisza, co oznaczało, że chłopaki jeszcze spali. No tak... Głupia ja. Przecież nikt nie jest takim palantem, aby wstawać przed 7.00 z łóżka.
Bez słowa zeszłam na dół i podążyłam w stronę kuchni, gdzie o dziwo była już Brenda.
- Dzień dobry- przywitałam się cicho i usiadłam przy stole.
- A co ty dziś tak wcześnie?- zapytała gosposia- Chora jesteś?
- Nie...- westchnęłam- Po prostu jakoś nie mogłam dzisiaj spać.
Ona już nic więcej nie powiedziała, tylko zajęła się przygotowywaniem śniadania dla mnie i chłopaków. Rozejrzałam się po kuchni i nagle moją uwagę przykuła gazeta na blacie kuchennym. Podeszłam tam i spojrzałam na pierwszą stronę "Dyrektor miejskiego liceum- ZATRZYMANY!"- przeczytałam, a moje oczy o mało co nie wyleciały z orbit. Przeniosłam wzrok na zdjęcie pod tytułem. Na fotografii byli dwaj policjanci, prowadzący mojego byłego nauczyciela!
- Właśnie miałam ci o tym powiedzieć- powiedziała Brenda, która właśnie kroiła obok mnie biały ser.
- Ale jak to się stało, że w końcu go złapali?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Podobno jego żona zgłosiła się na policję, a następnego dnia przyszli rodzice jednej z uczennic twojej byłej szkoły i zgłosili skargę, że Barnson ją potrącił, a potem nie udzielił pomocy- powiedziała, a ja przeglądałam artykuł o nauczycielu.
- A wiadomo, co się stało tamtej uczennicy?- zapytałam, odrywając wzrok od gazety.
- Nie wiem dokładnie, ale podobno miała wstrząs mózgu i złamaną rękę.
- Aha...- westchnęłam i zabrałam półmisek z wędlinami. Postawiłam go na stole, a sama siadłam blacie.
- A skoro już mowa o szkole to...- zaczęła Brenda.
- Tak wiem... Muszę się do jakiejś wybrać, ale zostało mi tylko pół roku nauki, więc nie wiem czy jest sens.
- Jest sens!- gosposia spojrzała ma mnie- Przecież chciałaś zdawać na studia artystyczne.
- Chciałam, ale czy chcę nadal...? Sama już nie wiem... Ostatnio mało rysuję i fotografuję, więc skąd mam wiedzieć, czy się gdzieś dostanę?
- Nawet tak nie mów! Skończysz liceum i dostaniesz się na najlepszą uczelnię w Londynie! Nie wolno ci w siebie wątpić!- mówiła kobieta, podając mi kolejne półmiski. Ustawiłam je na stole i ruszyłam na górę, aby obudzić chłopaków.
Skierowałam się do pokoju Liam'a. Z nim poszło szybko, bo chłopak już nie spał. Powiadomiłam go tylko, że śniadanie gotowe i ruszyłam do królestwa Zayn'a. Z Mulatem poszło mi trochę gorzej, bo on za żadne skarby nie chciał się obudzić.
- Zayn, no!- zaczęłam się wściekać- Nie wyspałam się dzisiaj, więc mnie nie wkurzaj, chyba, że chcesz mieć do czynienia ze złą Kaylą!
Zayn w momencie zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki, a ja weszłam do pokoju Niall'a. Blondasek tak słodko wyglądał kiedy spał, lecz ja musiałam to przerwać.
- Niall...-szepnęłam mu na ucho- Śniadanie...
- Poproszę trzy bułki z szynką, serem, jajkiem, sałatą, ogórkiem, pomidorem, szczypiorkiem, ketchupem, musztardą i dżemem- wymieniał składniki z nadal zamkniętymi oczami.
- Możesz sobie takie zrobić, ale musisz zejść po to na dół- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Już miałam zamykać drzwi, ale Blondas chciał wyjść, a raczej wylecieć. On ruszył w stronę schodów, a ja do pokoju Louis'a.
Teraz mu się odpłacę za ostatnią pobudkę- pomyślałam i weszłam do pokoju Pasiaka. Chłopak spał sobie spokojnie na mięciutkim łóżku, a mnie na sam widok mordka się uśmiechnęła, jednak nie mogłam sobie darować drastycznej pobudki.
Usiadłam przy fortepianie i ułożyłam palce po obu stronach klawiatury. Jak na raz przycisnęłam klawisze obiema rękami, tak aby wysokie i niskie dźwięki doleciały do uszu Lou. Chłopak w momencie sturlał się z łóżka i runął jak długi na ziemi. Kiedy już rozejrzał się po pokoju i zobaczył, co się wokół niego dzieje, spojrzał na mnie. Jego wyraz twarzy był nie do opisania: zaskoczenie zmieszane ze strachem i złością. Na ten widok każdy zaczął by się śmiać. Tak też zrobiłam.

Nie wiem jak to się stało, ale spadłam z krzesła, na którym siedziałam i zaczęłam turlać się po podłodze. Nagle ktoś na mnie usiadł. Otworzyłam roześmiane oczy i spojrzałam na Louis'a. Pasiak siedział na mnie okrakiem i patrzył na mnie ze złością.
- Za co?!- zapytał.
- Za wczorajszą pobudkę- powiedziałam ze spokojem.
- Ale czy musiałaś być aż tak okrutna i niszczyć moje uszy od samego rana?!
- Tak!- powiedziałam i zaczęłam się wiercić, aby wydostać się spod Lou.
- No i czego się tak rzucasz?- zapytał.
- Bo chcę wstać- powiedziałam.
- A co mnie to... Trzeba było nie kłaść się na ziemi...
- Następnym razem naprawię swój błąd, a teraz ZŁAŹ ZE MNIE!
Wrzeszcząc na Lou, nie zauważyłam, że w drzwiach stoi Harry. Chłopak patrzył się na nas z niedowierzaniem.
- Czekałem na ciebie, bo myślałem, że mnie też przyjdziesz obudzić, ale widzę, że wolisz zabawę z Louis'em- powiedział smutnym głosem Hazza.
- Ale to nie tak...- odezwałam się- To on...- wskazałam na Pasiaka.
- To ty mnie obudziłaś!- krzyknął i w końcu ze mnie wstał. Pomógł mi się podnieść, a potem ruszył do łazienki, zostawiając mnie sam na sam z Harry'm.
- Harry... Gniewasz się?- zapytałam.
- Trochę...- westchnął, a ja dałam mu szybkiego buziaka- Dobra... Już nie...
- I to rozumiem- uśmiechnęłam się- A teraz chodź na śniadanie.
Pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę schodów. Zbiegliśmy na dół i wpadliśmy do kuchni. Liam, Niall i Zayn już siedzieli przy stole, ale nie byli tam sami. Obok Blondyna siedział Kayl.
- Cześć- przywitał się, wstając od stołu.
- Hej- powiedział szorstko Loczuś i usiadł obok Liam'a.
- Cześć!- przytuliłam się do niego na powitanie- A co ty tu robisz?
- Pomyślałem, że dotrzymam ci towarzystwa, kiedy chłopaki będą w radiu na wywiadzie- uśmiechnął się.
- Jakim wywiadzie?- spojrzałam na zespół- Czemu ja nic nie wiem?
- Harry, nie powiedziałeś jej!- zdziwił się Liam.
- Wyleciało mi z głowy- Harry wzruszyła ramionami i zajął się śniadaniem.
- Wczoraj, kiedy ty, Lou i Harry jeszcze spaliście, zadzwonił do mnie facet z radia i zaprosił nas na wywiad, a ja się zgodziłem.- wyjaśnił Liam.
Ja nic nie powiedziałam, tylko stałam i patrzyłam się pusto w ścianę.
- Cześć marchewy!- krzyknął Lou, wchodząc do kuchni. Podszedł do stołu, lekko szturchając moją rękę. Dopiero wtedy się ocknęłam.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście?!- zaczęłam krzyczeć- Nawet Kayl wiedział, że idziecie na wywiad, a ja nie! Jak mogliście mi nic nie powiedzieć!- wykrzyczałam ostatnie słowa i pobiegłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju i weszłam do pracowni. Złapałam kartkę, ołówek i zaczęłam bazgrać.
Jak oni mogli?! Jak Harry mógł mi nie powiedzieć, że mają dzisiaj wywiad?! Przecież oni takie rzeczy powinni uzgadniać ze mną!- byłam na nich wściekła. Najchętniej zamknęłabym ich w domu i nie wypuszczała, ale nie mogłam im i ich fanom tego zrobić. Chłopaki musieli iść do tego radia, a ja miałam czekać na nich w domu. Nagle dostałam SMS'a. Otworzyłam go. "My musimy już wychodzić. Będziemy ok. 17.00, bo wpadniemy jeszcze do studia. Kayl czeka na Ciebie w salonie. Chłopaki. PS. Nie gniewaj się na nas...;( Przepraszamy, że Ci nie powiedzieliśmy". Ja i tak nadal nie mogłam tego pojąć. Skoro Harry mi tego nie powiedział, to mógł to zrobić ktoś inny, ale nie, bo po co...?
Odłożyłam ołówek, a zamazaną kartkę wyrzuciłam do kosza. Wstałam do biurka i przeszłam do garderoby. Nie miałam zamiaru siedzieć cały dzień w domu, więc postanowiłam wybrać się na wielkie zakupy. Szybko wybrałam to i przebrałam się. Wyszłam z pokoju, wstąpiłam szybko do łazienki w celu poprawienia włosów i zrobieniu mocniejszego makijażu. Po paru minutach byłam gotowa. Spojrzałam ostatni raz w lustro i zeszłam na dół.
- Jadę na zakupy!- krzyknęłam w stronę kuchni tak, aby Brenda usłyszała. Zaczęłam się ubierać, kiedy poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Kayla'a.
- Miałem dotrzymać ci towarzystwa, więc oto jestem- uśmiechnął się i zaczął się ubierać.
- Ale nie musisz ze mną jechać, skoro nie chcesz- powiedziałam.
- A kto powiedział, że nie chcę?- zaśmiał się i zabrał z szafki kluczyki do samochodu.
- Tylko uważajcie na siebie!- krzyknęła Brenda.
Wyszliśmy przed dom i wsiedliśmy do samochodu chłopaka.
- Ładny wóz- powiedziałam.
- Dzięki- uśmiechnął się i odpalił silnik.
Ruszyliśmy w stronę centrum handlowego. Po drodze minęliśmy budynek radia, w którym aktualnie byli chłopcy. Nie zwróciłam na to większej uwagi, tylko patrzyłam się przed siebie.
Nagle w radiu redaktor zadał pytanie: "Który z was ma dziewczyny?" Zdziwiłam się, ale po chwili zajarzyłam, że to wywiad chłopaków. Usłyszałam głos Louis'a i Zayn'a. Oni potwierdzili swoje związki, ale co zdziwiło mnie najbardziej, Harry również się odezwał: "Mam najwspanialszą dziewczynę na świecie, a jeśli ona teraz tego słucha, to...- zaciął się, ale zaczął mówić dalej- Chciałbym jej powiedzieć, że bardzo ją kocham i przepraszam, że nie powiedziałem jej o tym wywiadzie. Kayla... Przepraszam". Po tych słowach poczułam, że po moim policzku spływa jedna łza. Szybko ją otarłam i spojrzałam na mijane budynki za oknem. Byłam wdzięczna Kayl'owi, że o nic nie pytał, że nic nie mówił... Potrzebowałam teraz chwili ciszy.
Po kilku kolejnych minutach byliśmy na miejscu. Kayl znalazł miejsce dosyć blisko wejścia, więc od razu ruszyliśmy do galerii.

*cztery godziny później*

Wyszliśmy z centrum obładowani od stóp do głów, ale zakupy były głównie moje.
- No to może teraz kino?- zapytał Kayl, wkładając zakupy do bagażnika.
- Jasne, czemu nie...- odpowiedziałam- Mam ochotę na komedię.
- Załatwione!- krzyknął i już byliśmy w drodze na seans.
Z Kayl'em czas mijał mi bardzo szybko. Świetnie się z nim dogadywałam.

*dwie godziny później*

- Chłopaki już są pewnie w domu- powiedział mój towarzysz.
- Pewnie tak, ale ja nie mam ochoty jeszcze wracać. Mam ochotę na imprezę w klubie, co ty na to?- spojrzałam na niego.
- Jasne!- ucieszył się.
Ruszyliśmy do najlepszego klubu w mieście.

Ja od razu zaczęłam pić, Kayl również. Po kilku drinkach zaczęło mi się kręcić w głowie, więc powiedziałam, że chcę już wracać. Chłopak zgodził się bez oporów.
Wsiedliśmy do samochodu, ale ja nie byłam do końca świadoma swoich czynów.
Jechaliśmy w stronę domu, kiedy nagle zobaczyłam jakieś światła, potem poczułam mocne szarpnięcie i ostry ból. Po tym nie było już nic...


---------------------------------------------

Witam Was w przedostatnim rozdziale.! Jak Wam się podoba.?

Chciałam trochę nawiązać do Waszych ostatnich komentarzy... Przepraszam Was bardzo za to, że kończę to opowiadanie, ale może zacznę pisać następne. Mam na nie pomysł, tylko nie wiem, czy ktoś by je czytał. Dlatego proszę o oddawanie głosów w ankiecie obok i pozostawianie licznych komentarzy :)

No to do ostatniego, tzn. do niedzieli...

Kama ;**

środa, 21 listopada 2012

Rozdział 38

- Chłopaki, błagam, trzymajcie mnie mocno- mówiłam z lękiem w głosie.
- Nie masz się czego bać- pocieszał mnie Louis- Zobaczysz, że szybko załapiesz, o co chodzi.
Ja jednak nie byłam tego taka pewna. Mocno trzymałam ręce Harry'ego i Lou i niepewnie stanęłam na lodzie.
- No to teraz oswój się trochę z nawierzchnią- powiedział spokojnie Harry.
Bardzo niechętnie puściłam dłonie moich towarzyszy i podeszłam do barierki, chwiejąc się na wszystkie strony. Złapałam się jej i odwróciłam przodem do chłopaków.
- Dobra... Jest ok- powiedziałam, ale nadal kurczowo trzymałam się barierki.
- No to ty na razie pochodź sobie po obwodzie lodowiska, a my przypomnimy sobie jak się jeździ- Harry się zaśmiał i pociągnął Louis'a za rękaw kurtki, przez co Pasiak o mało co się nie przewalił. Kiedy oni ode mnie odjechali, ja zaczęłam powoli stawiać małe kroczki. Wyglądałam zapewne nieco komicznie, ale trudno... Uczę się, więc mam prawo na taką "jazdę"! Przez ten cały czas miałam spuszczoną głowę, ale w końcu lekko ją uniosłam. Od razu w oczy rzucił mi się Louis, który sunął po lodzie niczym zawodowiec. Poruszał się wręcz z gracją. Kiedy oderwałam od niego wzrok, zaczęłam szukać Harry'ego. Znalazłam! A razem z nim kilka dziewczyn, które błagały go o autografy.
Kiedy tak na niego patrzyłam, poczułam, że ktoś łapie mnie od tyłu w biodrach. Szybko odwróciłam się, aby zobaczyć kto to. Zrobiłam to jednak tak niefortunnie, że straciłam równowagę i byłam pewna, że rąbnę głową o lód. Tak się jednak nie stało, bo w ostatniej chwili złapał mnie Liam, a osobą, która mnie zaczepiła był Zayn i Niall.
- Chłopaki!- krzyknęłam- Co wy tu robicie?
- Dołączamy do was, nie wolno?- zapytał Zayn, kiedy Liam postawił mnie na nogi.
- Wolno, wolno- zaśmiałam się- A co do pożyczenia prostownicy to...- powiedziałam i popchnęłam Mulata, na co on upadł na tyłek. Na sam widok ja i Niall wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Chyba nie był to do końca przemyślany pomysł...
- Niall, uciekajmy!- krzyknęłam i złapałam Blondyna za rękę- Cięgnij mnie!
Po tych słowach żarłok spojrzał na mnie miną typu "Chyba żartujesz", a Zayn, który już zdążył pozbierać się z ziemi, złapał mnie w pasie i zaczął powoli jechać na przód.
- Zayn, Zayn NIE!- krzyczałam, jednak on nie miał zamiaru się zatrzymać.
- To twoja kara- zaśmiał się i zaczął jechać coraz szybciej.
W tym momencie nie wiedziałam co czułam. Strach, radość, złość...? Chyba wszystko naraz...
Kiedy poczułam się pewniej, już tylko śmiałam się z całej tej sytuacji. Jeździłam na łyżwach! No, prawie... Zaczęłam powoli pomagać Zayn'owi i lekko odrywałam łyżwy od lodu. Czułam się fantastycznie! Byłam taka, wolna...
- Zayn, szybciej!- krzyknęłam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Obejrzałam się do tyłu i doznałam szoku...- Zayn!- krzyknęłam i tracąc równowagę wyłożyłam się jak długa na lodzie.
Kiedy tak leżałam, dotarło do mnie, że jechałam sama, samiuteńka! Moje szczęście było nie do opisania! Przeszłam do pozycji siedzącej i rozejrzałam się wokół, szukając chłopaków. Cała piątka stała przy barierce i patrzyła się na mnie z wielkimi uśmiechami na twarzach. Ja również się do niech uśmiechnęłam i powoli podniosłam swój tyłek z tafli lodu. Kiedy odzyskałam równowagę, powoli podjechałam do chłopaków.
- Brawo!- krzyknęli równo.
- Zayn- spojrzałam na niego- Zabiję cię!!!
Chłopak zrobił wielkie oczy i zaczął uciekać, a ja nie przejmując się nim, przytuliłam się do Harry'ego.
- Cieszę się, że jednak udało wam się mnie tu zaciągnąć- zaśmiałam się i cmoknęłam Hazzę w dzióba- Dziękuję...
- Nie musisz mi dziękować- przytulił mnie jeszcze mocniej, a chłopaki do niego dołączyli. Teraz czułam się jak sardynka, ale szczęśliwa sardynka. Co my mamy dzisiaj z tym jedzeniem?!
- Dobra...- westchnął Liam- Robimy ostatnią rundkę i zbieramy się do domu.
Niechętnie się z nim zgodziliśmy i zaczęliśmy jeździć. Ja i Harry podaliśmy sobie ręce i wspólnie zrobiliśmy to ostatnie kółko.

Przeszliśmy do budynku, gdzie musieliśmy oddać łyżwy i zmienić je na swoje buty. Zajęło nam to około 20. minut, a kiedy byłam już gotowa, spojrzałam na zegarek. Była 18.27. Tyle czasu byliśmy na tym lodowisku?! WOW...
- Wiecie co, jestem głodny- odezwał się Niall, kiedy wyszliśmy na główną ulicę.
- No to chodźmy do jakiejś restauracji, albo gdzieś- rzuciłam od niechcenia, a Blondyn zaczął mnie całować i ściskać z wdzięczności.
Postanowiliśmy, że najpierw pójdziemy coś zjeść, a później przejdziemy się do MilkShake City.

Restauracja, którą wybrał Niall była prawie pusta, co nas ucieszyło, bo obędzie się bez zbędnych sytuacji z fankami.
Usiedliśmy przy stoliku i złożyliśmy zamówienie. Każdy z nas zamówił po jednym daniu, oczywiście pomijając naszego żarłoka, bo ten nie mógł się zdecydować pomiędzy trzema daniami, więc wziął wszystkie. Kiedy czekaliśmy na nasze zamówienie, ja opowiedziałam chłopakom o porannej kłótni Louis'a i Harry'ego opierającej się na jedzeniu, przez co Niall wyzwał ich od starych, brudnych skarpetek.
Po 15. minutach kelnerka przyniosła nam nasze jedzenie. Skonsumowanie go nie zajęło nam zbyt dużo czasu i już po pół godzinie byliśmy w drodze do  MilkShake City.
Na miejscu każdy z nas zastanawiał się, jaki smak sobie wybrać. Mierzyłam wzrokiem każdy z shake'ów i na chwilę zatrzymałam się na napisie "One Direction". Przetarłam oczy dla pewności, czy oby na pewno dobrze widzę, ale nie myliłam się. Pisało jak byk!
- Macie własnego shake'a???- spojrzałam na zespół.
- No, tak...- westchnęli- Ale nie jest dobry...
- I tak go wezmę- powiedziałam do chłopaka za kasą. Chłopaki wybrali sobie swoje smaki i chwilę musieliśmy zaczekać.
W końcu dostaliśmy nasze napoje, zapłaciliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

*godzinę później*

- Jestem wykończona- powiedziałam, padając na kanapę.
- Posuń się trochę!- krzyknął Lou, ale ja nawet nie zdążyłam zareagować, bo Pasiak wyłożył się na mnie. Ja już nawet nie miałam siły nic mówić.
- Złaź z niej waflu!- odezwał się Harry, który wszedł do pokoju. Zepchnął go ze mnie, a sam położył się na jego miejscu.
- Yyy... Kochanie...?- odezwałam się.
- Tak kochanie...?- zapytał z radością w głosie Loczuś.
- Czy łaskawie mógłbyś ze mnie zejść?!- krzyknęłam i zaczęłam się wiercić. Kiedy on w końcu się nade mną zlitował, wstałam z kanapy i ruszyłam po schodach na górę. Byłam wykończona po dzisiejszym dniu, więc poczekałam pod drzwiami łazienki, aż Lou ją zwolni.
Po 10. długich minutach w końcu wyszedł. Uśmiechnął się do mnie szeroko i wpuścił do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w piżamę i weszłam na korytarz, gdzie czekał już Harry.
- Mogę buziaka na dobranoc?- zapytał i ułożył usta w dzióbek, tak jak on potrafi...
- I tylko po to tu stałeś?- zaśmiałam się.
- Nooo...- wyszczerzył się- To jak będzie?
- Ohhh...- westchnęłam i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek, który on zaczął pogłębiać. Było mi tak miło i cudownie. Gdyby nie to, że nogi się pode mną uginały, zostałabym w takiej pozycji bardzo, bardzo długo. Niechętnie się od niego odkleiłam i oboje przygryźliśmy dolne wargi. Posłałam mu ostatni uśmiech i zniknęłam za drzwiami pokoju. Bez zastanowienia padłam na łóżko, wtuliłam się w misia i zaczęłam oglądać moje powieki od środka...

---------------------------------------------

Heloł Ludziska.!
I oto mamy kolejny rozdział.! Jak wrażenia.? Może być, czy jest kiepski jak pozostałe.?

Muszę się z czymś z Wami podzielić... Wczoraj doszłam do wniosku, że KOŃCZĘ OPOWIADANIE... Wiem, że się cieszycie... Zostały nam jeszcze dwa rozdziały (39 i 40) i dodam je chyba w piętek i niedzielę, aby zakończyć opowiadanie razem z kompletnie (jak dla mnie) nieudanym tygodniem...;(

A więc do piątku Skarby :)

Kama ;**

niedziela, 18 listopada 2012

Liebster Award

Hmmm... Zostałam nominowana dwa razy, nie wiem za co, ale na pytania odpowiem :P

1. Czy ktoś z Waszych znajomych wie, że piszecie bloga?
Tak... Moje dwie kochane przyjaciółki i kilka osób z rodziny.

 2. Jaka jesteś?
Pojebana pozytywnie :P

 3. Twoje słabe strony?
 Szybko się wkurzam i często obrażam...;/

4. Twój ulubieniec z One Direction? :D
LOUIS!!! :P

5. Jak długo trwa wasza przygoda z 1D?
W marcu minie rok :)

6. Które cechy charakteru lubisz w sobie najbardziej?
Mam ogromne poczucie humoru :D 

7. Ulubiony film?
Szczerze... Nie mam. Ale w 2013 roku się to zmieni, bo powstanie film o 1D :)

8. Ulubiona piosenka 1D?
WSZYSTKIE.! Ale ostatnio bardzo pokochałam "I Would" i "Heart Attack" :P

9. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Słuchać muzyki, siedzieć przed kompem, oglądać TV, wydurniać się w przyjaciółkami i obowiązkowo czytać opowiadania o 1D :D

 10. Skąd jesteście?
Polska- Śląsk- Kłobuck (15km Częstochowy) :P

----------------------------------------------------------------------------------------

1.Jaki jest Twój ulubiony zespół muzyczny?
Głupie pytanie... Oczywiście, że ONE DIRECTION

2.Wolisz czytać książki, czy oglądać filmy i dlaczego?
Oglądać filmy.! Nienawidzę czytać książek...;/

3.Jaki jest Twój ulubiony sport?
Do oglądania w TV- skoki narciarskie, a który mam wykonywać ja- pływanie :P

4.Jakiego gatunku muzyki najczęściej słuchasz?
Radio, więc różna...

5.Twix, czy snikers?
Hmmm... I tu karmel i tu, więc nie umiem się zdecydować :P

6.Jeśli mógłbyś/ mogłabyś przynajmniej przez jeden dzień być kimś innym to kogo być wybrał/ wybrała i dlaczego?
Hmmm... Trudne... Ale chyba Eleanor Calder, bo to dziewczyna mojego męża :D

7.Co lubisz robić w wolnym czasie?
Słuchać muzyki, siedzieć przed kompem, oglądać TV, wydurniać się w przyjaciółkami i obowiązkowo czytać opowiadania o 1D :D

8.Jaka jest Twoja ulubiona książka?
Szczerze... Nie mam, bo mało czytam...

9. 9.Rower czy deskorolka?
Zdecydowanie rower :P

10.Czy uważasz, że przyjaźń damsko- męska istnieje?
Jasne, że TAK!!!
11.Wierzycie w przesądy?
W niektóre tak, a w niektóre nie...:D


No to teraz moja kolej na nominacje :P :

http://hopeforbett.blogspot.com/
http://sameemistakess.blogspot.com/
http://cetrii-youaremyheaven.blogspot.com/
http://withthefamilyicandoeverything.blogspot.com/
http://onethingopowiadanieo1d.blogspot.com/
http://sensitive-loving-nasty.blogspot.com/
http://el-amor-siempre-nos-muestra-el-camino.blogspot.com/
- Nath Malik
- Perrie M.
http://onedirection4evermore.blogspot.com/
http://take-me-out-of-this-hell.blogspot.com/
http://onereasontolovex.blogspot.com/

I pytanka:
1. Twój ulubieniec z One Direction?
2. Jak długo trwa wasza przygoda z 1D?
3. Ulubiona piosenka 1D
4.  Co lubisz robić w wolnym czasie?
5.  Najgorszy nauczyciel?
6.  Skąd jesteście?
7. Kto jest dla Was najważniejszy w życiu?
8. Czy ktoś z Waszych znajomych wie, że piszecie bloga?
9. Wasze ulubione opowiadanie o1D?
10. Ulubione miasto w Polsce/ na świecie?
11. Czego/kogo najbardziej nie lubicie w swoim życiu?

No to odpowiadać, odpowiadać :P

Rozdział 37

 Dedykuję ten rozdział Każdemu, a w szczególności mojej "Siostrze"- Kamili <33


- Już pora wstać, wyruszyć z domu!- usłyszałam głos Louis'a, który zaczynał mi śpiewać za uchem piosenkę z "Kubusia Puchatka". Czy jego do końca porąbało?!
Odwróciłam się na drugi bok, ale Pasiak nie dawał za wygraną. Zaczął łaskotać mnie po szyi...
- Kayla, no... Brenda zrobiła śniadanie- próbował mnie zachęcić do otworzenia oczu- Chłopaki już dawno siedzą na dole i kazali mi cię obudzić, bo chcą się wybrać na basen, czy gdzieś...
A co mnie to, że oni chcą iść na basen?! To niech idą, a mnie dadzą spać!- myślałam i starałam się nie zwracać uwagi na Louis'a, który właśnie przykrył się moją kołdrą i dotknął swoją zimną stopą mojego uda.
- Ziiiiiimneeeeee!!!- wydarłam się i sturlałam się z łóżka, lądując na podłodze z wielkim hukiem. Pasiasty tylko się śmiał i wyjrzał na mnie zza krańca materaca.
- Wygodnie ci na tej podłodze?- zapytał przez śmiech.
- Tak, bardzo!- krzyknęłam i pstryknęłam go w nos.
Właśnie wtedy do pokoju ktoś wszedł, ale ja niestety nie widziałam kto, bo leżałam po drugiej stronie łóżka. Chłopak przeszedł do pozycji siedzącej i odwrócił się w stronę nieznanego mi przybysza.
- Cześć Harry!- krzyknął uradowany Lou. Ja, gdy tylko usłyszałam imię mojego chłopaka, podniosłam się z ziemi na równe nogi. Hazza spojrzał na mnie krzywo, ale zaraz potem dał mi soczystego buziaka.
- Dlaczego leżałaś na ziemi?- zapytał Loczek, a Lou tylko się zaśmiał.
- Bo ten tu- wskazałam na chłopaka na łóżku- mnie zrzucił!
- Ja cię nie zrzuciłem, sama spadłaś!- oburzył się i wstał z łóżka. Harry patrzył na nas zdezorientowany, ale śmiał się z całej sytuacji. Ja tylko lekko uderzyłam Louis'a w ramię i wypchnęłam obu z pokoju pod pretekstem ubrania się.
- Ale my możemy zostać!- krzyknął zza drzwi Lou. Ja jednak nie zwróciłam na to uwagi i przeszłam do garderoby. Z korytarza dobiegł mnie jeszcze komentarz Hazzy "Ona jest moja" i krzyk Pasiaka, który zbiegał ze schodów. Z kim ja żyję...?
Wybrałam ciuchy i przeszłam z nimi do łazienki. Tam umyłam się, uczesałam i pomalowałam. Założyłam jeszcze naszykowane ubranie i pokierowałam na dół. Kiedy tylko zeszłam ze schodów, dopadł mnie Louis, który uciekał przed Harry'm.
- Kay, powiedz mu, że ja też mam prawo cię kochać- schował się za mną, a ja spojrzałam na niego zaskoczona, ale zaraz przeniosłam wzrok na podchodzącego do mnie Hazzę.
- Ale ona jest moja, łosiu!- powiedział Loczek i cmoknął mnie w policzek.
- Ale ja też mam prawo darzyć ją jakimś uczuciem, grzybie!- Pasiak się wyprostował.
Czułam się dziwnie. Z jednej strony mój chłopak, z drugiej najlepszy przyjaciel, którzy kłócą się o byle gówno... Zaraz! Właśnie nazwałam siebie gównem... Strzeliłam sobie faceplama i rozdzieliłam chłopaków, którzy udawali, że się biją.
- Ej! Kocham was obu, ale nieco inaczej i wy mnie też, prawda?- patrzyłam na nich na przemian.
- Prawda...- westchnął Lou- Ale ty jesteś moją Best Friend Forever i cię kocham, a ten rogal tego nie pojmuje...
Po usłyszeniu tych słów parsknęłam śmiechem, ale zaraz potem się opanowałam i słuchałam dalej.
- Ja to pojmuje melonie, ale to nie moja wina, że nie chcę się dzielić moją ukochaną- przyciągnął mnie do siebie.
- Ale to też jest moja ukochana... przyjaciółka, prażynko- Lou przeciągnął mnie na swoją stronę.
Miałam już powoli tego dosyć, więc wzięłam sprawę w swoje ręce.
- Słuchacie balerony!- stanęłam po środku nich- Ty- wskazałam na Hazzę- jestem twoją dziewczyną i cię kocham, a ty- teraz spojrzałam na Louis'a- ciebie kocham jako najlepszego przyjaciela, więc dajcie już święty spokój z tym jedzeniem i...- urwałam, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że jest bardzo cicho.
- I co...?- powiedzieli równo chłopcy.
- Nic...- westchnęłam- Gdzie jest reszta?
Rozejrzeliśmy się dookoła. Widać było, że oni też dopiero teraz spostrzegli, że nie słychać trójki pozostałych. Przeszukaliśmy cały dół, potem górę, a nawet wyjrzałam na zaśnieżony taras, ale Niall'a, Liam'a i Zayn'a nigdzie nie było.
- Gdzie są te selery?!- westchnęłam wchodząc do kuchni.
- Mieliśmy zostawić jedzenie w spokoju!- powiedział Lou między łykami soku malinowego.
Wywróciłam oczami i zabrałam mu z ręki szklankę z piciem. Wzięłam dużego łyka, który zaraz wylądował na twarzy Pasiaka.
- Za co?!- wrzasnął, strzepując krople soku z nosa. Ja nic nie powiedziałam, tylko wskazałam na drzwi, w których stał Harry z prostownicą w jednej ręce, a w drugiej trzymał kartkę papieru.
- Harry!- Lou spojrzał na prostownicę- Jesteś pewny, że tego chcesz?
- Jebło ci, czy co?!- ten go skarcił wzrokiem i odłożył urządzenie na szafkę.- Zayn to zostawił u nas w łazience razem z tym.- pokazał kartkę. Wzięłam ją i zaczęłam czytać na głos: "Poszliśmy na miasto. Brenda wróciłam już do domu, bo Kayl po nią zadzwonił. Wrócimy może wieczorem, a może rano. Się zobaczy ;). Zayn, Liam i Niall :P PS. Kayla, prostownicę sobie pożyczyłem bez pytania, ale i tak mnie kochasz:P- Zayn."
- No to co robimy moje drogie Marcheweczki?- zapytał Lou, obejmując nas ramieniem.
- Nie wiem...- westchnęłam- Mam ochotę na zakupy. Co wy na to?- spojrzałam na nich. Po ich minach widziałam jednak, że nie mają ochoty na centrum handlowe.
Przeszłam do salonu i włączyłam standardowy program w telewizji. Leciała akurat piosenka The Script- Hall of fame.
- Ooo... Mój zespół- ucieszył się Louis i zaczął śpiewać. Po kilku wersach dołączył się do niego Harry, a ja z zachwytem ich słuchałam. Kochałam ich głosy... Jeden taki niewinny, łagodny, a drugi- zachrypnięty, tajemniczy. Przymknęłam oczy i chyba zasnęłam, bo nagle zaczęłam iść po lodzie. Było to chyba jakieś zamarznięte jezioro, albo staw... Wokół nie było nic, oprócz przysypanych śniegiem pagórków i choinek. Byłam tu sama, nie wiedziałam gdzie jestem... Zaczęłam ślizgać się w stronę brzegu. Miałam przy tym niezły obaw, ponieważ pierwszy raz byłam na zamarzniętej tafli wody. Spodobało mi się, bo nawet mi to jeżdżenie wychodziło. Spróbowałam zrobić piruet i właśnie wtedy ktoś mnie zawołał. Głos był niewyraźny, więc nie zwróciłam na tego kogoś uwagi i dalej się kręciłam.
- Kayla, słyszysz mnie?!- teraz głosy był wyraźniejszy, aż się przestraszyłam.
W momencie otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą twarze Harry'ego i Louis'a. Kiedy chłopcy zobaczyli, że się obudziłam, oddalili się ode mnie i pozwolili mi wstać z podłogi?! Co ja do cholery robiłam na podłodze?!
- Kay, nic ci nie jest?- zapytał Lou.
- Nie, ale miałam fajny sen- uśmiechnęłam się na samą myśl.
- Bo pewnie śniłem ci się ja, nieprawdaż?- Harry dumnie się uśmiechnął.
- Nie skarbie...- zaśmiałam się, a Lou wręcz zaczął się turlać po dywanie- Śniło mi się, że jeździłam po zamarzniętym jeziorze i było cudownie!
- No to może chcesz pojeździć też z realu, co ty na to abyśmy się wybrali na lodowisko?- zaproponował Loczek.
- Nie, wiesz... Ja... Nigdy nie jeździłam na łyżwach...- powiedziałam niepewnie.
- Ja to możliwe?!- zapytał zdziwiony Lou- Każdy w swoim życiu powinien spróbować jazdy na łyżwach, więc... Szoruj na górę, ubierz się ciepło i idziemy na lodowisko!
- Ale...- zaczęłam, ale Hazza mi przerwał.
- Nie na żadnego "ale"! Idziemy i koniec. Jest 13.05- spojrzał na zegarek- więc mamy 15 minut na wyszykowanie się. START!- krzyknął i popędził na górę. Ja i Lou spojrzeliśmy na siebie i również ruszyliśmy do swoich pokoi.
Weszłam do garderoby i wybrałam same ciepłe rzeczy, aby się nie przeziębić. Przebrałam się, skorzystałam jeszcze z łazienki i wróciłam na dół. Chłopaki stali już zwarci i gotowi do wyjścia.
- Ale czy my na serio musimy iść? Przecież ja nie umiem jeździć!- zaczęłam marudzić.
- Ja też nie, to znaczy...- Harry zaczął nerwowo drapać się po głowie.
- Jeśli ty nie umiesz jeździć, to ja jestem kalarepa- parsknął Lou i podał mi kurtkę- Idziemy i koniec.
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko ubrać się i wyjść z chłopakami na to przeklęte lodowisko. Bardzo chciałam spróbować, ale też cholernie się tego bałam. Co będzie, jak się przewalę i nie będę umiała wstać, a moi towarzysze będą się tylko ze mnie śmiać? Oni już pewnie wiele razy jeździli na łyżwach, a nie to co ja...
- Kayla, wychodź!- z moich rozmyśleń wyrwał mnie Lou.
Wyszliśmy przed dom, zamknęliśmy drzwi na klucz i ruszyliśmy na najbliższe lodowisko, do którego było około 10 minut drogi pieszo. Nasza jednak była "nieco" dłuższa, bo a to fanka po autograf, a to zdjęcie, a to jakiś paparazzi nas dopadł. Miałam powoli tego wszystkiego dosyć i już chciałam zawracać do domu, jednak chłopaki dla pewności trzymali mnie za ręce. Musiało wyglądać to nieco komicznie, bo nie codziennie widzi się dziewczynę prowadzoną przez dwóch bożyszczów nastolatek pod za rączkę, jak małe dziecko...
- Napiszę do chłopaków, gdzie idziemy, to może dołączą- powiedział Loczek i wyciągnął telefon. Szybko wystukał odpowiednie słowa na klawiaturze i z powrotem schował komórkę do kieszeni spodni.
Pięć minut później doszliśmy do dużego budynku, zwanego lodowiskiem.
- No nareszcie jesteśmy!- westchnął z radością w głosie Lou. Weszliśmy do środka i podeszliśmy do okienka. Kiedy Harry rozmawiał z kobietą za szybą, ja i Lou staliśmy przy drzwiach, z których było widać lodowisko. Było na nim około 15. osób, z czego kilka doskonale sobie radziło, a inni (podobnie jak ja) byli kompletnie zieloni.
Może nie będzie aż tak źle- pomyślałam.
- Chodź po łyżwy- powiedział Pasiak i pociągnął mnie za sobą w stronę Harry'ego. Mężczyzna z obsługi podał nam odpowiednie pary łyżew, założyliśmy je, a buty włożyliśmy do szafek.
- Gotowa?- zapytał Hazza i słodko się do mnie uśmiechnął.
- Chyba tak...- westchnęłam i złapałam chłopaków za ręce. We trójkę przekroczyliśmy szklane drzwi i wkroczyliśmy na taflę lodu.


--------------------------------------

Na początek proszę Was o przeczytanie dwóch świetnych blogów... <KLIK> i <KLIK>.
Są na prawdę świetne i z całego serducha je polecam.
A teraz o rozdziale...
Jest to mój ulubiony rozdzialik, jaki do tej pory napisałam.!
Mam nadzieję, że Wam też się podoba. Czekam na Wasze opinie w komentarzach...
Liczę, że będzie ich sporo :P

Kolejny dodam około środy :)

Kama ;**

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 36

Dedykacja dla  '

Otworzyłam lekko nadal zaspane oczy i od razu przyszła mi do głowy myśl, że dziś czeka mnie jeden z najlepszych, a zarazem najcięższych dni w moim życiu. Przeciągnęłam się porządnie i wygramoliłam z łóżka. Przeszłam do łazienki, gdzie umyłam zęby i rozczesałam włosy.
- Trzeba iść do kosmetyczki- powiedziałam do swojego odbicia w lustrze.
Wróciłam do pokoju, przeszłam do garderoby i szybko wybrałam ubrania. Założyłam je na siebie i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i uśmiechnęłam się na widok gotującej Brendy.
- Dzień dobry- przywitałam się radośnie i usiadłam przy stole.
- Cześć Kaylo!- odpowiedziała, podając mi jajeczniczkę. Pycha...! Jadłam ją z wielkim apetytem, a kiedy brałam ostatni widelec do buzi, do kuchni wszedł Harry i Niall.
- I się nawet ze mną nie podzieliłaś! No wiesz co?! Ja się z tobą dzieliłem, a ty!- krzyczał Blondyn na widok pustego talerza.
- Spokojnie Horan'ku...- uspokajała go Brenda- Ty dostaniesz swoją porcję, większą.
Niall tylko pokazał mi język i usiadł obok Harry'ego.
Siedziałam jeszcze chwilę z chłopakami, ale kiedy zobaczyłam, która godzina, aż się przeraziłam.
- Chłopaki- spojrzałam na nich, a oni na mnie- Jest 12.05, tak?
- No tak- odpowiedział Harry- i co w związku z tym?
- A to, że ja teraz idę do kosmetyczki, a wy możecie zacząć budzić resztę i powoli zacząć się przygotowywać do koncertu- powiedziałam i przeszłam na korytarz. Ubrałam buty, kurtkę i otworzyłam drzwi.
- Kayla!- usłyszałam za sobą głos Harry'ego- Podwiozę cię- mówiąc to, zakładał już buty.
- Skoro chcesz...- westchnęłam.
Razem wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu, którym kiedy woził mnie mój były już kierowca. Teraz to on daleko nie pojeździ, bo ma raptem dwa metry na dwa, czyli celę.
- Czemu nic nie mówisz?- zapytałam Hazzę, który patrzył się na drogę.
- Myślę nad... nami- powiedział w końcu.
- Co masz na myśli?- spojrzałam na niego- Już mnie nie chcesz?
- A broń cię Panie Boże!- skrzywił się- Gdybym cię nie chciał, byłbym ostatnim dupkiem- po tych słowach się uśmiechnęłam.
- No to o co chodzi?
- Jak to możliwe, że tak nagle ci się odwidziało i jednak ze mną jesteś? Przecież jeszcze przed moim wyjazdem nic do mnie nie czułaś.- spojrzał na mnie, a ja odwróciłam wzrok na przednią szybę.
- Po prostu te kilka dni w samotności dały mi do myślenia. W końcu otworzyłam się przed samą sobą i doszłam do wniosku, że jednak cię kocham, że nie mogę bez ciebie żyć- mimowolnie moje kąciki ust lekko się uniosły.
- Cieszę się, że spędziłaś te kilka dni w samotności- zaśmiał się.
- Wielkie dzięki- lekko dźgnęłam go w ramię.
Jechaliśmy jeszcze chwilę, aż w końcu dojechaliśmy pod gabinet kosmetyczny.
- Dzięki za podwózkę- uśmiechnęłam się do niego i już miałam wychodzić, jednak on przyciągnął mnie do siebie. Kiedy miał złączyć nasze usta w pocałunku, ja zakryłam jego dłonią.
- Nie tutaj, bo ktoś nam zrobi zdjęcie- uśmiechnęłam się.
- Ale w domu mi to wynagrodzisz- poruszył brwiami, a ja szybko wyszłam z samochodu, bo wokół pojazdu zaczęły się już zbiegać fanki. Harry odjechał z piskiem opon w stronę domu, a ja weszłam do budynku.
- Dzień dobry- podeszłam do kobiety za biurkiem- Fryzjer i kosmetyczka.
- Proszę bardzo... Pierwsze drzwi na górze po lewej stronie- wskazała schody.
- Dzięki- ruszyłam do wskazanego pokoju.

Po godzinie pobytu u kosmetyczki i fryzjera wróciłam na dół. Zadzwoniłam po Harry'ego, aby po mnie podjechał. Czekałam na niego, kiedy podeszła do mnie jakaś dziewczyna, mniej więcej w moim wieku.
- Ty jesteś Kayla Willson?- odezwała się pewnym głosem.
- Tak, a o co chodzi?- odpowiedziałam.
- O to, że jesteś głupią idiotką, a chłopaki z One Direction tego nie widzą.
Kiedy to usłyszałam, złość zaczęła się we mnie gotować.
- Powiedziała debilka z tapetą na łopacie- odszczekałam jej.
- Jesteś zwykłą dziwką, która zabrała pięciu chłopakom wolność, bo miała taką zachciankę- powiedziała triumfalnie. Już miałam jej coś odpowiedzieć, lecz Harry właśnie po mnie podjechał. Bez słowa wyszłam na zewnątrz i wsiadłam do samochodu.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział Loczek, kiedy ruszyliśmy w stronę domu.
- Dzięki- odparłam od niechcenia.
- Coś się stało?- zapytał chłopak.
- Nie, nic... Nieważne- westchnęłam i oparłam głowę o szybę.
Czy ja naprawdę zabrałam chłopakom wolność? Czy oni na serio źle czują się w moim domu? Może rzeczywiście tak jest, a ja tego nie widziałam... W końcu osoby z zewnątrz postrzegają inaczej całą tą sytuację, bo ja jestem tylko rozpieszczoną nastolatką z górą kasy i ojcem, który kupuje mi co tylko sobie zażyczę. Może należy zwrócić chłopakom wolność?

Podjechaliśmy pod dom i wyszliśmy z samochodu. Ja od razu pobiegłam do swojego pokoju, aby wejść na  portale plotkarskie. Otworzyłam jeden z nich i znalazłam artykuł o mnie i zespole. Zaczęłam czytać: "Rozpieszczona Kayla Willson zażyczyła sobie na 18. urodziny chłopaków z zespołu One Direction. Ojciec bez większego namysłu kupił córce zespół, nie zważając na to, czy chłopcy sobie tego życzą. Teraz nie wiadomo, czy dziewczyna zajmie się godnie bożyszczami nastolatek i czy ich kariera nie przepadnie... Z naszych źródeł wynika, że chłopcy mają ograniczony czas wychodzenia z domu i żyją pod dyktando Kayli. Miejmy nadzieję, że zespół wkrótce uwoli się z łap tego rozpieszczonego bachora". Nie mogłam uwierzyć w to co przeczytałam. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko wytarłam, aby makijaż się nie rozmazał. W tym samym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko zamknęłam laptopa i cicho powiedziałam "Proszę". Wtedy w progu staną Louis.
- Hej, mam pytanko- uśmiechnął się.
- Dawaj- wstałam z krzesła.
- Czy Eleanor może przyjść na koncert?- popatrzył na mnie maślanymi oczkami.
- Po co pytasz... Oczywiście, że tak! Przecież to twoja dziewczyna- uśmiechnęłam się.
- Wielkie dzięki. I szykuj się, bo już 16.40- powiedział i zamknął drzwi.
Która?! Spojrzałam na zegarek i doznałam szkoku. Szybko ruszyłam do garderoby i zaczęłam szukać wzrokiem pudła z sukienką od Louis'a. Kiedy je znalazłam, wyciągnęłam z niego sukienkę i założyłam ją na siebie. Pasowała idealnie! To tego dobrałam te buty i zadowolona ze swojego stroju, wróciłam do pokoju. Założyłam jeszcze kolczyki od Niall'a i poprawiłam pierścionek na palcu. Złapałam jeszcze torebkę, do której włożyłam telefon, chusteczki i błyszczyk. Spojrzałam jeszcze w lustro i gotowa zeszłam na dół. Przeszłam do salonu, gdzie byli chłopcy.
- WOW!!!- usłyszałam ich głosy.
- Piękna sukienka Kay- Lou szczerze się do mnie uśmiechnął.
- Kolczyki też niczego sobie- odezwał się Blondyn.
- Ale i tak najpiękniejszy jest pierścionek- Harry pocałował mnie delikatnie w policzek.
- Chłopaki wcześniej nie miałam okazji, a bardzo chciałam wam podziękować za te wszystkie prezenty! Są cudowne! Sukienka jest cudna, pierścionek i kolczyki również, z misiem śpi mi się doskonale, a ten rodzaj kredek chciałam mieć zawsze! Już nawet mają za sobą pierwszy rysunek- uśmiechnęłam się.
- Nie masz za co dziękować- chłopcy podeszli do mnie i zrobiliśmy grupowy uścisk.
- Musimy się zbierać, jeśli chcecie zdążyć się przygotować przed koncertem- pośpieszyłam ich i zaczęliśmy się ubierać do wyjścia.
Wsiedliśmy do limuzyny, którą wcześniej zamówiłam i ruszyliśmy w stronę hali koncertowej.

Po 15. minutach drogi byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku tylnym wejściem i od razu ruszyliśmy do garderoby dla chłopaków.
- To tak, teraz udajecie się na make-up, potem do przymiarki strojów, a następnie...
- Jemy Haribo przed występem!- przerwał mi Niall.
- To też- zaśmiałam się- Ale chodziło mi o to, że dostajecie kopniaka na szczęście.
- A nie lepiej buziaka?- skrzywił się Zayn.
- Ej, ej! Ona jest moja!- Harry objął mnie ramieniem, a ja pocałowałam go w policzek.
Chłopcy ruszyli najpierw na make-up, następnie ubrali naszykowane ciuchy. Efekt końcowy wyglądał tak(żarcik- nas serio to tak). Kiedy każdy z nich się przede mną prezentował, do garderoby weszła Eleanor.
- Dotarłam- uśmiechnęła się- Cześć wszystkim!
- Cześć El!- przywitaliśmy się buziakiem w policzek, no pomijając Lou, bo ten ją ucałował.
Była godzina 18.55, więc chłopcy mieli jeszcze 5 minut do wyjścia na scenę.
- Chłopaki, Haribo!- krzyknął Niall. Oni od razu złapali za jedną z paczek żelek i zaczęli ją konsumować. Poszło im to szybko, więc kiedy skończyli, ruszyliśmy w stronę sceny.
- Powodzenia chłopaki- dałam każdemu z nich kopa na szczęście i mogli wychodzić.
Pisk fanek był tak głośny, że nic innego nie dało się usłyszeć. Na szczęście muzyka zaczęła grać, więc ten dźwięk był już bardziej znośny.
- Jak ci się z nimi mieszka pod jednym dachem?- usłyszałam pytanie z ust Eleanor.
- Dobrze- zaśmiałam się- Jest śmiesznie, z nimi nie da się nudzić.
- Z tego co Lou mi opowiadał, bardzo cię polubili i cieszą się, że zażyczyłaś ich sobie na urodziny- zaśmiała się, a mnie ulżyło. Czyli chłopcy nie mają mi tego za złe! To najlepsza wiadomość tego dnia.
- Miło mi to słyszeć- odpowiedziałam.
- Czytałam w necie różne rzeczy na twój temat i nie wierzę w nie! Znam cię osobiście, więc mam swoje zdanie na twój temat i jest ono pozytywne.
- Dziękuję ci!- przytuliłam się do niej.
Teraz już byłam spokojna. Nie przejmowałam się porannymi sytuacjami tak bardzo wcześniej, a to wszystko dzięki El.
- A tak przy okazji ślicznie dziś wyglądasz- odezwała się, kiedy się od siebie oderwałyśmy.
- Dzięki. Ty również- dziewczyna miała na sobie to i naprawdę słodko wyglądała- A tą sukienkę dostałam do twojego chłopaka- zaśmiałam się.
- Wiem...- uśmiechnęła się- Jego siostry pomagały mu ją wybrać.
- Tego nie wiedziałam... A kolczyki mam od Niall'a- zmieniłam temat.
- Śliczne. A to?- pokazała na pierścionek.
- Od Harry'ego, jako dowód na to, że jesteśmy parą...- wyjaśniłam.
- Jak słodko...
Gadałyśmy jeszcze przez jakiś czas, a kiedy zespół skończył śpiewać, dołączył do nas. Przeszliśmy do garderoby, gdzie chłopcy się przebrali i zmyto im makijaż.
Kiedy byli już gotowi, wyszliśmy tylnym wyjściem z budynku. Pożegnaliśmy się z Eleanor i wróciliśmy limuzyną do domu.

- Kayla!- krzyknął Liam, kiedy szliśmy z samochodu do domu.
- No?- odwróciłam się do niego i chłopaków.
- Chcieliśmy ci podziękować za ten koncert. Właśnie tego nam było trzeba- uśmiechnął się.
- Nie ma za co- odwzajemniłam uśmiech i weszłam do domu.
Od razu rozeszliśmy się do swoich pokoi i łazienek. Ja jako pierwsza brałam prysznic, więc musiałam się pospieszyć. Wzięłam bardzo szybką kąpiel, ubrałam piżamę, zmyłam makijaż i rozpuściłam włosy. Wyszłam z łazienki i z progu natknęłam się na Hazzę.
- Witam- przytulił mnie.
- Dobranoc- próbowałam się wyswobodzić z jego uścisku.
- Miałaś mi wynagrodzić brak buziaka przed kosmetyczką. Myślałaś, że zapomniałem, co?
- Szczerze to tak, ale skoro nalegasz to...- powiedziałam i wpiłam się w jego usta. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, jednak ktoś nam przeszkodził, a mianowicie Louis.
- Przepraszam, że ja nadal czekam na kibelek- powiedział.
Harry był zmuszony wejść do łazienki, a ja weszłam do pokoju. Od razu padłam na łóżko, przykryłam się kołdrą i wtuliłam w misia od Zayn'a po czym zasnęłam.

--------------------------------------

Rozdział miał być jutro, ale z okazji 8000 wejść dodaję go dziś :P Mam nadzieję, że się cieszycie, bo ja bardzo.! Boże, nawet nie wiecie jaki mam zaciesz.! Banan nie schodzi mi z japy.!
Jestem Wam bardzo wdzięczna, że czytacie to opowiadanie. Nigdy bym się nie spodziewała, że komuś się spodoba...
Ostatnio w szkole moja BFF wyznała mi, że wchodzi na mojego bloga tylko po to, aby zobaczyć jakie ubrania wybrałam do rozdziału. Moja mina to mniej więcej: 'poker face'+ o.O + -,-
Załamka totalna...

Teraz tylko pozostaje mi czekać na Wasze opinie co do rozdziału i mam nadzieję, że troszeczkę ich będzie. Moje marzenie to: wejść na bloga i zobaczyć, że mam 30 komentarzy pod rozdziałem, ale nie mogę tego od Was wymagać. Rozumiem, że nie macie ochoty dodawać mi kopa do dalszego pisania...;(
Się rozpisałam... Już nie zanudzam...

Kolejny rozdział dodam może w niedzielę... Zobaczę jak się sprawy potoczą...

Kama ;**

PS. Macie już nową płytę Bogów??? Ja jeszcze nie, ale kupię ją jeszcze w tym tygodniu :P