niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 37

 Dedykuję ten rozdział Każdemu, a w szczególności mojej "Siostrze"- Kamili <33


- Już pora wstać, wyruszyć z domu!- usłyszałam głos Louis'a, który zaczynał mi śpiewać za uchem piosenkę z "Kubusia Puchatka". Czy jego do końca porąbało?!
Odwróciłam się na drugi bok, ale Pasiak nie dawał za wygraną. Zaczął łaskotać mnie po szyi...
- Kayla, no... Brenda zrobiła śniadanie- próbował mnie zachęcić do otworzenia oczu- Chłopaki już dawno siedzą na dole i kazali mi cię obudzić, bo chcą się wybrać na basen, czy gdzieś...
A co mnie to, że oni chcą iść na basen?! To niech idą, a mnie dadzą spać!- myślałam i starałam się nie zwracać uwagi na Louis'a, który właśnie przykrył się moją kołdrą i dotknął swoją zimną stopą mojego uda.
- Ziiiiiimneeeeee!!!- wydarłam się i sturlałam się z łóżka, lądując na podłodze z wielkim hukiem. Pasiasty tylko się śmiał i wyjrzał na mnie zza krańca materaca.
- Wygodnie ci na tej podłodze?- zapytał przez śmiech.
- Tak, bardzo!- krzyknęłam i pstryknęłam go w nos.
Właśnie wtedy do pokoju ktoś wszedł, ale ja niestety nie widziałam kto, bo leżałam po drugiej stronie łóżka. Chłopak przeszedł do pozycji siedzącej i odwrócił się w stronę nieznanego mi przybysza.
- Cześć Harry!- krzyknął uradowany Lou. Ja, gdy tylko usłyszałam imię mojego chłopaka, podniosłam się z ziemi na równe nogi. Hazza spojrzał na mnie krzywo, ale zaraz potem dał mi soczystego buziaka.
- Dlaczego leżałaś na ziemi?- zapytał Loczek, a Lou tylko się zaśmiał.
- Bo ten tu- wskazałam na chłopaka na łóżku- mnie zrzucił!
- Ja cię nie zrzuciłem, sama spadłaś!- oburzył się i wstał z łóżka. Harry patrzył na nas zdezorientowany, ale śmiał się z całej sytuacji. Ja tylko lekko uderzyłam Louis'a w ramię i wypchnęłam obu z pokoju pod pretekstem ubrania się.
- Ale my możemy zostać!- krzyknął zza drzwi Lou. Ja jednak nie zwróciłam na to uwagi i przeszłam do garderoby. Z korytarza dobiegł mnie jeszcze komentarz Hazzy "Ona jest moja" i krzyk Pasiaka, który zbiegał ze schodów. Z kim ja żyję...?
Wybrałam ciuchy i przeszłam z nimi do łazienki. Tam umyłam się, uczesałam i pomalowałam. Założyłam jeszcze naszykowane ubranie i pokierowałam na dół. Kiedy tylko zeszłam ze schodów, dopadł mnie Louis, który uciekał przed Harry'm.
- Kay, powiedz mu, że ja też mam prawo cię kochać- schował się za mną, a ja spojrzałam na niego zaskoczona, ale zaraz przeniosłam wzrok na podchodzącego do mnie Hazzę.
- Ale ona jest moja, łosiu!- powiedział Loczek i cmoknął mnie w policzek.
- Ale ja też mam prawo darzyć ją jakimś uczuciem, grzybie!- Pasiak się wyprostował.
Czułam się dziwnie. Z jednej strony mój chłopak, z drugiej najlepszy przyjaciel, którzy kłócą się o byle gówno... Zaraz! Właśnie nazwałam siebie gównem... Strzeliłam sobie faceplama i rozdzieliłam chłopaków, którzy udawali, że się biją.
- Ej! Kocham was obu, ale nieco inaczej i wy mnie też, prawda?- patrzyłam na nich na przemian.
- Prawda...- westchnął Lou- Ale ty jesteś moją Best Friend Forever i cię kocham, a ten rogal tego nie pojmuje...
Po usłyszeniu tych słów parsknęłam śmiechem, ale zaraz potem się opanowałam i słuchałam dalej.
- Ja to pojmuje melonie, ale to nie moja wina, że nie chcę się dzielić moją ukochaną- przyciągnął mnie do siebie.
- Ale to też jest moja ukochana... przyjaciółka, prażynko- Lou przeciągnął mnie na swoją stronę.
Miałam już powoli tego dosyć, więc wzięłam sprawę w swoje ręce.
- Słuchacie balerony!- stanęłam po środku nich- Ty- wskazałam na Hazzę- jestem twoją dziewczyną i cię kocham, a ty- teraz spojrzałam na Louis'a- ciebie kocham jako najlepszego przyjaciela, więc dajcie już święty spokój z tym jedzeniem i...- urwałam, bo właśnie zdałam sobie sprawę, że jest bardzo cicho.
- I co...?- powiedzieli równo chłopcy.
- Nic...- westchnęłam- Gdzie jest reszta?
Rozejrzeliśmy się dookoła. Widać było, że oni też dopiero teraz spostrzegli, że nie słychać trójki pozostałych. Przeszukaliśmy cały dół, potem górę, a nawet wyjrzałam na zaśnieżony taras, ale Niall'a, Liam'a i Zayn'a nigdzie nie było.
- Gdzie są te selery?!- westchnęłam wchodząc do kuchni.
- Mieliśmy zostawić jedzenie w spokoju!- powiedział Lou między łykami soku malinowego.
Wywróciłam oczami i zabrałam mu z ręki szklankę z piciem. Wzięłam dużego łyka, który zaraz wylądował na twarzy Pasiaka.
- Za co?!- wrzasnął, strzepując krople soku z nosa. Ja nic nie powiedziałam, tylko wskazałam na drzwi, w których stał Harry z prostownicą w jednej ręce, a w drugiej trzymał kartkę papieru.
- Harry!- Lou spojrzał na prostownicę- Jesteś pewny, że tego chcesz?
- Jebło ci, czy co?!- ten go skarcił wzrokiem i odłożył urządzenie na szafkę.- Zayn to zostawił u nas w łazience razem z tym.- pokazał kartkę. Wzięłam ją i zaczęłam czytać na głos: "Poszliśmy na miasto. Brenda wróciłam już do domu, bo Kayl po nią zadzwonił. Wrócimy może wieczorem, a może rano. Się zobaczy ;). Zayn, Liam i Niall :P PS. Kayla, prostownicę sobie pożyczyłem bez pytania, ale i tak mnie kochasz:P- Zayn."
- No to co robimy moje drogie Marcheweczki?- zapytał Lou, obejmując nas ramieniem.
- Nie wiem...- westchnęłam- Mam ochotę na zakupy. Co wy na to?- spojrzałam na nich. Po ich minach widziałam jednak, że nie mają ochoty na centrum handlowe.
Przeszłam do salonu i włączyłam standardowy program w telewizji. Leciała akurat piosenka The Script- Hall of fame.
- Ooo... Mój zespół- ucieszył się Louis i zaczął śpiewać. Po kilku wersach dołączył się do niego Harry, a ja z zachwytem ich słuchałam. Kochałam ich głosy... Jeden taki niewinny, łagodny, a drugi- zachrypnięty, tajemniczy. Przymknęłam oczy i chyba zasnęłam, bo nagle zaczęłam iść po lodzie. Było to chyba jakieś zamarznięte jezioro, albo staw... Wokół nie było nic, oprócz przysypanych śniegiem pagórków i choinek. Byłam tu sama, nie wiedziałam gdzie jestem... Zaczęłam ślizgać się w stronę brzegu. Miałam przy tym niezły obaw, ponieważ pierwszy raz byłam na zamarzniętej tafli wody. Spodobało mi się, bo nawet mi to jeżdżenie wychodziło. Spróbowałam zrobić piruet i właśnie wtedy ktoś mnie zawołał. Głos był niewyraźny, więc nie zwróciłam na tego kogoś uwagi i dalej się kręciłam.
- Kayla, słyszysz mnie?!- teraz głosy był wyraźniejszy, aż się przestraszyłam.
W momencie otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą twarze Harry'ego i Louis'a. Kiedy chłopcy zobaczyli, że się obudziłam, oddalili się ode mnie i pozwolili mi wstać z podłogi?! Co ja do cholery robiłam na podłodze?!
- Kay, nic ci nie jest?- zapytał Lou.
- Nie, ale miałam fajny sen- uśmiechnęłam się na samą myśl.
- Bo pewnie śniłem ci się ja, nieprawdaż?- Harry dumnie się uśmiechnął.
- Nie skarbie...- zaśmiałam się, a Lou wręcz zaczął się turlać po dywanie- Śniło mi się, że jeździłam po zamarzniętym jeziorze i było cudownie!
- No to może chcesz pojeździć też z realu, co ty na to abyśmy się wybrali na lodowisko?- zaproponował Loczek.
- Nie, wiesz... Ja... Nigdy nie jeździłam na łyżwach...- powiedziałam niepewnie.
- Ja to możliwe?!- zapytał zdziwiony Lou- Każdy w swoim życiu powinien spróbować jazdy na łyżwach, więc... Szoruj na górę, ubierz się ciepło i idziemy na lodowisko!
- Ale...- zaczęłam, ale Hazza mi przerwał.
- Nie na żadnego "ale"! Idziemy i koniec. Jest 13.05- spojrzał na zegarek- więc mamy 15 minut na wyszykowanie się. START!- krzyknął i popędził na górę. Ja i Lou spojrzeliśmy na siebie i również ruszyliśmy do swoich pokoi.
Weszłam do garderoby i wybrałam same ciepłe rzeczy, aby się nie przeziębić. Przebrałam się, skorzystałam jeszcze z łazienki i wróciłam na dół. Chłopaki stali już zwarci i gotowi do wyjścia.
- Ale czy my na serio musimy iść? Przecież ja nie umiem jeździć!- zaczęłam marudzić.
- Ja też nie, to znaczy...- Harry zaczął nerwowo drapać się po głowie.
- Jeśli ty nie umiesz jeździć, to ja jestem kalarepa- parsknął Lou i podał mi kurtkę- Idziemy i koniec.
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko ubrać się i wyjść z chłopakami na to przeklęte lodowisko. Bardzo chciałam spróbować, ale też cholernie się tego bałam. Co będzie, jak się przewalę i nie będę umiała wstać, a moi towarzysze będą się tylko ze mnie śmiać? Oni już pewnie wiele razy jeździli na łyżwach, a nie to co ja...
- Kayla, wychodź!- z moich rozmyśleń wyrwał mnie Lou.
Wyszliśmy przed dom, zamknęliśmy drzwi na klucz i ruszyliśmy na najbliższe lodowisko, do którego było około 10 minut drogi pieszo. Nasza jednak była "nieco" dłuższa, bo a to fanka po autograf, a to zdjęcie, a to jakiś paparazzi nas dopadł. Miałam powoli tego wszystkiego dosyć i już chciałam zawracać do domu, jednak chłopaki dla pewności trzymali mnie za ręce. Musiało wyglądać to nieco komicznie, bo nie codziennie widzi się dziewczynę prowadzoną przez dwóch bożyszczów nastolatek pod za rączkę, jak małe dziecko...
- Napiszę do chłopaków, gdzie idziemy, to może dołączą- powiedział Loczek i wyciągnął telefon. Szybko wystukał odpowiednie słowa na klawiaturze i z powrotem schował komórkę do kieszeni spodni.
Pięć minut później doszliśmy do dużego budynku, zwanego lodowiskiem.
- No nareszcie jesteśmy!- westchnął z radością w głosie Lou. Weszliśmy do środka i podeszliśmy do okienka. Kiedy Harry rozmawiał z kobietą za szybą, ja i Lou staliśmy przy drzwiach, z których było widać lodowisko. Było na nim około 15. osób, z czego kilka doskonale sobie radziło, a inni (podobnie jak ja) byli kompletnie zieloni.
Może nie będzie aż tak źle- pomyślałam.
- Chodź po łyżwy- powiedział Pasiak i pociągnął mnie za sobą w stronę Harry'ego. Mężczyzna z obsługi podał nam odpowiednie pary łyżew, założyliśmy je, a buty włożyliśmy do szafek.
- Gotowa?- zapytał Hazza i słodko się do mnie uśmiechnął.
- Chyba tak...- westchnęłam i złapałam chłopaków za ręce. We trójkę przekroczyliśmy szklane drzwi i wkroczyliśmy na taflę lodu.


--------------------------------------

Na początek proszę Was o przeczytanie dwóch świetnych blogów... <KLIK> i <KLIK>.
Są na prawdę świetne i z całego serducha je polecam.
A teraz o rozdziale...
Jest to mój ulubiony rozdzialik, jaki do tej pory napisałam.!
Mam nadzieję, że Wam też się podoba. Czekam na Wasze opinie w komentarzach...
Liczę, że będzie ich sporo :P

Kolejny dodam około środy :)

Kama ;**

14 komentarzy:

  1. hahahha rozwaliłaś mnie z tym jedzeniem hahah
    Rozdział świetny jak zwykle z resztą .
    Też bym chciała pisać tak genialnie jak Ty <3
    zapraszam do mnie na nowy rozdział :
    sameemistakess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, też mi się to jedzenie podobało <3
    I to lodowisko! Wczoraj byłam, bo koleżanki mnie wyciągnęły i nauczyły mnie jeździć na łyżwach xD
    Czekam na kolejny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co, pierwszy raz się z Tobą zgodzę, bo ten rozdział chyba będzie należał do moich ulubionych. Podoba mi się bardzo ta kłótnia z wyzywaniem się od jedzenia, jest przekomiczna.

    Co mogę jeszcze powiedzieć... O już wiem: Od teraz moją ulubioną postacią jest Louis. Jest Najgenialniejszy, te jego słowa zachowania no po prostu Hahaha.

    Dobrze to ode mnie na dzisiaj tyle, nie mogę doczekać się środy. Papa

    OdpowiedzUsuń
  4. aaa kocham kocham kocham
    jak ja dawno nie byłam na lododisku a teraz przzez cibie mam mega ochote sie tam wybrać do kompletu brakuje mi jeszcze harrego i louisa.
    Rozdział swietny jak zawsze i ja nie mam swojego ulubionego wszystki sa idealne.
    Wiesz wracam tak sobie czasem do pierwszych rzodziałów twojego opowiadania i patrze jak kayla sie zmieniła ,jak dobrze wpłyneło na nią one direction.
    a tak wougle odwaliłas kawał dobrej roboty jestem ciekawa czy kayla zajdzie w jąś ciąże czy cos ,albo czy zginie, albo czy karry i kay dozyja razme 70 lat i ciekawe czy sie ożenią jak ja bym chiała znac na to wszystko odpowiedz
    kocham cie Zuza

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedzenie zdecydowanie najlepsze! Rozdział jest super, jeden z moich ulubionych :) No i zrobiłaś mi ochoty na lodowisko! :D Super super, czekam na kolejny! x

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, za udostępnienie mojego bloga.. Jesteś kochana xx
    a propo rozdziału. Świetny.. Czytało mi się naprawdę super. A z tym jedzeniem to było zajebiste ;D pomysł genialny..
    No więc jeszcze raz dziękuję, zapraszam na mojego bloga (to ten drugi) i czekam na następny rozdział.. I powtórzę się: masz talent ! I to ogromny xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Heuhe rozdział jak zwykle zajebisty :) Hall of Fame- po prostu kocham tą piosenkę XD No i rozdział jest cudowny, jak zawsze :) Rozwaliła mnie kłótnia Louisa i Harrego o Kayle :)

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  8. I moje kolejne z serii "Świetny rozdział , kochanie !" <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham Cie ! < 3
    Dziękuje za zadedykowanie rozdziału . . :* Czuje sie fajtastycznie . uwielbiam czytać tego bloga , ale chyba to mowiłam . . :D dobra nie ważne . . :] Rozdział jest niesamowity , a te warzywka . :d heh Bosko!
    czekam na kolejny , mam nadzieje że będzie również fantastyczny . < 3
    Bardzo mocno Cię ściskam . . Całuję i wgl . :D
    Jeszcze raz bardzo dziękuje ^^
    Weny życzę siostrzyczko :*

    http://opowiadanie-one-direction-only-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wgl masz u mnie nominacje Maleńka . . :) zapraszam , a wszystkiego sie dowiesz . :**

      Usuń
  10. DZIĘKUJĘ,DZIĘKUJĘ,DZIĘKUJĘ *_____* KOCHAM CIE KOBIETO ♥ Piszesz tak rewelacyjnie,że...ghjfgajksjfytsd < 3
    Kocham,kocham,kocham ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. KOCHAM, ŚWIETNY, MILION RAZY TAK, AMEN.

    OdpowiedzUsuń
  12. świeeeeetnie ! czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń