piątek, 14 września 2012

Rozdział 2

Jak co rano obudził mnie głos Brendy. Tylko tym razem nie miałam dobrego humoru. Bolała mnie głowa i brzuch. Najchętniej nie ruszałabym się z łóżka przez cały dzień. Niechętnie zwlokłam się z mego łoża i powolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki. Szybko umyłam zęby i znowu bardzo wolno powlokłam się do garderoby, aby wybrać ubranie na dzisiaj. Postanowiłam założyć to. Kiedy już byłam gotowa, zabrałam swoją torbę i zeszłam na śniadanie.
- Dzień dobry- przywitała się Brenda. Ja jednak nic nie odpowiedziałam i bez słowa zaczęłam jeść jajecznicę. Wzięłam pierwszy widelec do buzi i niemal natychmiast wyplułam to co na nim było.
- To jest ohydne!- krzyknęłam na co Brenda się zdziwiła.
- Jest taka jak zawsze- powiedziała spokojnie.
- Jak widać nie!- krzyknęłam i zrzuciłam talerz ze śniadaniem na podłogę. Szklane naczynie potłukło się na małe kawałeczki, a jajka rozprysły po meblach- I widzisz co narobiłaś?!- wrzasnęłam i wyszłam z kuchni, a Brenda za mną.
- Proszę, to twoje drugie śniadanie- powiedziała, podając mi jabłko i bułkę.
- Jak ma smakować jak tamte pomyje to nie skorzystam- rzuciłam i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i kierowca ruszył w stronę szkoły.
Po 10 minutach byłam na miejscu.
- Wolniej się nie dało?!- wyzwałam kierowcę i wyszłam z auta.
Przed wejściem do szkoły zobaczyłam Amy. Minęłam ją bez słowa i ruszyłam pod swoją klasę. Nagle usłyszałam za sobą głosy.
- Oni są wspaniali, tacy piękni i utalentowani!- powiedziała jakaś dziewczyna, trzymająca czasopismo.
- Nie musisz mi tego mówić. Ja ich ubóstwiam!- powiedziała druga.
- A słyszałaś ich najnowszą piosenkę? Jest po prostu świetna i na pewno nie odstaje od pozostałych!
- Tak, słyszałam i też tak uważam- dalej ich nie słuchałam tylko podeszłam do nich i wyrwałam im gazetę z rąk.
- Ejj! To nasze!- zaczęła się awanturować jedna z nich. Ja tylko na nią spojrzałam i obie od razu zamilkły. Potem skierowałam wzrok na artykuł, który czytały dziewczyny. "One Direction- nowe gwiazdy muzyki"- przeczytałam tytuł i popatrzyłam na te laski.
- Kto to?- zapytałam oschle.
- To ty nie wiesz? To One Direction!
- Boysband z xFactora. Co prawda nie wygrali swojej edycji, ale byli w finale i nagrali płytę- wyjaśniła mi jedna z dziewczyn, a druga tylko przytakiwała. Rzuciłam im czasopismo pod nogi i odeszłam, kierując się od klasy.
Lekcje minęły mi dosyć szybko, ale na każdej przerwie myślałam o tym całym One Direction, czy jak im tam...
Zamyślona wyszłam ze szkoły i już miałam kierować się do czekającego na mnie samochodu, kiedy usłyszałam za sobą głos Dylan'a.
- Hej skarbie- przywitał się i już miał mnie pocałować, ale ja się od niego odsunęłam- Ej, co jest? Nie cieszysz się, że mnie widzisz?- zapytał.
- Mam dzisiaj zły humor i wszystko mnie po prostu wkurza- wyjaśniłam niechętnie- Sorry, ale się śpieszę- rzuciłam i odwróciłam się do niego tyłem. Ruszyłam przed siebie. Szłam chodnikiem, mijałam ławki i kiedy minęłam ostatnią ktoś mnie zawołał.
- Kayla! Czekaj!- odwróciłam się w stronę, skąd dobiegał głos. Zobaczyłam Mike'a i jego paczkę. Spojrzałam na nich krzywo i ruszyłam dalej. Nagle ktoś złapał mnie za rękę. Szybko uwolniłam ją z uścisku i spojrzałam na "tego kogoś"- to był Mike.
- Odwal się świrze!- krzyknęłam mu prostu w twarz.
- Bo co mi zrobisz?!- zapytał, a ja kopnęłam kolanem w jego krocze. On zaczął zwijać się z bólu, a ja ruszyłam w stronę samochodu.
- Nie tak prędko- usłyszałam i poczułam jak ktoś łapie mnie za obie ręce. To byli jego koledzy. Spojrzałam na nich, a potem na Mike'a, który właśnie do mnie podszedł.
- Myślisz, że skoro masz kasę to możesz nami pomiatać?!- powiedział mi prosto w twarz.
- Tak, właśnie tak myślę- mój zły humor dał się we znaki.
- Hehe... To źle myślisz. Jesteś zwykłą lafiryndą i puszczalską- zaśmiał się.
- A skąd to możesz wiedzieć? Z tobą się nie przespałam, więc raczej puszczalską nie jestem, a lafiryndą nazwałeś mnie tylko dlatego, że mam markowe ciuchy- powiedziałam bez emocji- Po prostu mi zazdrościsz dziwaku.
- Ja, dziwak...?- zdziwił się.
- No wiesz, to nie ja wydurniam się na każdym kroku udając twardziela- zadrwiłam z niego.
- Skoro jesteś taka mądra to co powiesz na to- w tym momencie jego koledzy położyli moje ręce na jego tyłku, a on sam zaczął macać mój.
- Puszczajcie mnie w zboki!!!- zaczęłam się wydzierać na całe gardło- Niewyżyci seksualnie gówniarze!- krzyknęłam i wyrwałam ręce z uścisku. Rzuciłam się biegiem w stronę samochodu. Szybko wsiadłam do środka, zamykając za sobą drzwi.
- Jedź, kurwa jedź!!! zaczęłam krzyczeć, aby kierowca ruszył. Z piskiem opon ruszyliśmy w stronę domu. Pot spływał mi z czoła, byłam zła na siebie, że nie wygarnęłam im co o nich myślę. Nawet nie zauważyłam, że zaparkowaliśmy już pod domem. Szybko wyszłam z samochodu i podbiegłam do drzwi wejściowych. W progu natknęłam się na Brendę, rozmawiającą przez telefon. Nie zwróciłam na nią uwagi i szybko ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam zmyć z siebie zapach tych psycholi.
Po godzinie spędzonej w łazience zeszłam do kuchni.
- Jak wpadłaś do domu, to rozmawiałam z twoim tatą i pytał...- zaczęła i zarazem nie dokończyła Brenda.
- Pytał co chcę na urodziny, tak wiem. Zastanowię się i wieczorem do niego zadzwonię. Co jest na obiad?- zapytałam, choć wcale nie miałam ochoty na jedzenie.
- Kurczak- odpowiedziała szybko Brenda.
- Zjem u siebie- powiedziałam i pobiegłam do pokoju. Usiadłam przy biurku. Złapałam za ołówek i zaczęłam bazgrać "jakieś coś". To mnie uspokajało. Nagle do pokoju weszła Brenda z obiadem na talerzu. Gwałtownie odwróciłam kartkę, na której szkicowałam i odłożyłam ją na bok.
- Nie bój się, nie będę patrzeć jeśli nie chcesz- powiedziała spokojnie i postawiła mi talerz na biurku. Mimowolnie się uśmiechnęłam, a Brenda wyszła z pokoju. Zabrałam się za jedzenie. Wzięłam do buzi jeden kęs kurczaka, a za nim od razu drugi. Obiad był pyszny, nie to co to dzisiejsze "śniadanie". Zjadłam prawie cały talerz, a kiedy już się najadłam, dałam znać Brendzie przez mikrofon, że może przyjść po naczynia. Gosposia od razu zabrała talerz, a kiedy wyszła ja zabrałam się za dokończenie szkicu.
- Kayla, pamiętaj, że masz zadzwonić do ojca- usłyszałam z głośnika. Ahh no tak, prezent. Włączyłam laptopa i bez większego skutku przeszukiwałam internet. Nagle, na jednej ze stron włączyła mi się reklama.
- Co za cholerstwo!- krzyknęłam i wtedy reklama naładowała się i moim oczom ukazało się zdjęcie pięciu kolesi i podpis "Płyta One Direction dostępna w naszym sklepie internetowym".
- Eureka!- pomyślałam i uśmiechnęłam się do ekranu komputera. Złapałam za telefon i wykręciłam numer do taty.
- Witaj córciu- usłyszałam głos ojca.
- Cześć. Chcę coś z One Direction, byle co, byleby pochwalić się tym z szkole- powiedziałam prosto z mostu.
- Jak sobie życzysz kochanie, ale może powiesz mi coś o tym One Direction?- zaśmiał się tata.
- Jakiś tam zespół. Jest teraz na topie, więc skoro mam tak kochanego tatę, że kupuje mi wszystko co chcę, tak więc chcę coś związanego z nimi- wyjaśniłam.
- Dobrze skarbie. Zobaczymy się w sobotę wieczorem, a teraz przepraszam, ale praca wzywa. Pa... pip, pip, pip...- i tyle go słyszałam.
- Przynajmniej odebrał- powiedziałam cicho i odłożyłam telefon na półkę. Weszłam jeszcze na twiiter'a i facebook'a, ale nic ciekawego się tam nie działo. Spojrzałam na zegarek- była już 20.39. Na szczęście na jutro mam nic nie zadali- pomyślałam i wyłączyłam laptopa. Wzięłam do ręki telefon i wyszłam z pokoju. Wstąpiłam do sypialni po piżamę, a potem już prosto udałam się do łazienki. Miałam ochotę na długą kąpiel, więc nalałam wody do wanny i rozebrałam się. Już miałam wchodzić do wody, kiedy usłyszałam głos Brendy.
- Czy mam szykować jakąś kolację?- zapytała przez głośnik.
- Nie!- krzyknęłam do mikrofonu i weszłam do wanny. Rozkoszowałam się ciepłem wody, kiedy nagle przypomniałam sobie sytuację z Mike'em. Co on chciał przez to osiągnąć? Szybko wyrzuciłam tego typka z głowy i na myśl przyszła mi Amy. Dzisiaj w ogóle z nią nie rozmawiałam, ale może to i lepiej, nie musiała znosić mojego dzisiejszego humoru. A Dylan? Nawet nie zapytałam jak mu poszedł test z chemii...
Nie miałam już siły o nich wszystkich myśleć. Wyszłam z wanny i wytarłam ciało miękkim ręcznikiem. Potem, odziana w piżamę wróciłam do sypialni. Odłożyłam telefon na szafkę, a sama położyłam się na łóżku. Lekko przykryłam się kołdrą i momentalnie usnęłam.
Szłam przez jakieś pustkowie. Nie było tam żadnej rośliny, zwierzęcia, człowieka... Bałam się, tak potwornie się bałam, kiedy nagle zobaczyłam... mamę. Stała na uboczu i patrzyła na mnie. Podbiegłam do niej, ale ona nagle zniknęła. Gwałtownie odwróciłam się, a za mną stał tata, ale on także w momencie zniknął. Sytuacja powtórzyła się z Brendą, potem z Amy, a na końcu z Dylan'em. Wszystkie osoby, na których mi zależało po prostu znikały! Nie mogłam tego znieść. Zaczęłam biec przed siebie. Nie mogłam się zatrzymać i nagle... zaczęłam spadać. Leciałam w dół, po prostu leciałam... Nagle pod sobą zobaczyłam jasne światło. Zbliżało się do mnie, było już tak blisko, na wyciągnięcie ręki i właśnie wtedy...
Obudziłam się. Usiadłam na łóżku i przejechałam dłonią po swoim czole, było mokre. Odkryłam się i spojrzałam na zegarek- 3.17.
Ty był tylko zły sen- uspokajałam się w myślach. Spokojnie ułożyłam głowę na poduszce i znowu zasnęłam.


------------------------------------------------------------
Rozdział taki sobie, ale mam nadzieję, że chociaż trochę Wam się podoba. 
Czekam na Wasze opinie i dziękuję za ostatnie komentarze... 
Kolejny rozdział dodam w poniedziałek lub wtorek, bo jutro wybieram się na dwudniowe wesele :P
Pozdro.!
Kama ;**

4 komentarze:

  1. Hah, dzisiaj jestem pierwsza, cóż za zaszczyt
    A rozdział nie troche tylko bardzo się podoba. Ciekawe co Kayla dostanie związanego z One Direction? Może całe One Direction! Ja tam bym chciała dotac piątkę chłopaków w pudełku, ładnie zapakowanych. To byłby chyba najlepszy prezent pod słońcem!
    Życzę miłego wesela, no bo wreszcie w końcu weekend! Czy ty tez cieszysz sie tak jak ja? Ale nie pozwalasz mi się tak bardzo cieszyc bo rozdział dopiero po weekendzie. No ale trudno, poczekam, bo zdecydowanie jest na co. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś z byt skromna. Rozdział fantastyczne. Jestem bardzo ciekawa tego prezentu. Hm... co to może być? ;P Na reszcie weekend. Uff skoro napisałaś, że będziesz na weselu to znaczy, że już cię nie boli brzuch i się spotkamy. Już się bałam, że zostawisz mnie tam samą. Nie przeżyłam bym tego. Jupi! Już się nie mogę doczekać. Pozdrawiam i do jutra ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaja se robisz dziewczyno ? Niby gdzie 'taki sobie' ?
    Wprost zajebisty jak z resztą pierwszy ^^ ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten blog jest jakiś ,, inny,, w pozytywnym znaczeniu tego słowa oczywiście już go kocham!!! Muszę jeszcze przeczytać kilkanaście rozdziałów, bo tam mnie wciągnęło ;p

    OdpowiedzUsuń