niedziela, 23 września 2012

Rozdział 9

 Dedykacja dla Anonimów, które nie boją się komentować :)

Po godzinie każdy z nas był gotowy do wyjścia. Czekałam na chłopaków, ubrana w to, a moje nerwy sięgały zenitu.
- Czy wy macie zamiar zejść na dół?!- krzyknęłam na cały dom.
- Zaraz będę!- usłyszałam pięć głosów.
- Żadne zaraz, tylko już, a jak nie to idziecie do studia pieszo!- już powoli odechciewało mi się iść.
Minęło kolejne 10 minut.
- Nie, koniec tego dobrego- powiedziałam sama do siebie i najzwyczajniej w świecie wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i kazałam kierowcy jechać do studia, gdzie chłopcy mieli mi pokazać swoje umiejętności.
Po 15 minutach byłam na miejscu. Weszłam do budynku i wsiadłam do widny. Wcisnęłam guzik z numerem 20 i wjechałam na dane piętro. Weszłam do sali, która była moja. Tata kupił mi ją bodajże na 13 urodziny. Usiadłam pod ścianą i wyciągnęłam swój notes ze szkicami. Otworzyłam go na pustej stronie i zaczęłam rysować to...
Czas minął mi bardzo szybko. Była już 13.30, a chłopaków nadal nie było. Dobrze wiedzieli, gdzie mieści się to studio więc nie rozumiem dlaczego jeszcze się nie pojawili. Nie miałam ich numerów telefonów więc do nich nie zadzwonię. Podeszłam do okna i rozkoszowałam się widokiem z 20 piętra. Właśnie wtedy ktoś wpadł do sali, w której byłam.
- Dlaczego nas zostawiłaś?!- pytał zdyszany Zayn.
- Przecież mówiłam, że jeśli nie zejdziecie to pójdziecie pieszo i obietnicy dotrzymałam- powiedziałam spokojnie- Trochę wam zeszło, dojście tutaj...
- Może dlatego, że z domu jest tu 10 kilometrów?!- krzyknął Harry.
- Nie podnoś na mnie głosu ty ośli łbie!- krzyknęłam- Nikt nie ma prawa na mnie krzyczeć, a już na pewno nie ty!
- Sorry...- powiedział cicho. Chyba się mnie wystraszył, ale to już jego sprawa.
- Wow...- wtrącił się Niall- To studio jest super!
- Wiem, bo jest moje- zwróciłam się do niego.
- Jak to twoje?- zapytał Liam.
- Tata mi kupił tą salę na wcześniejsze urodziny. Nikt nie ma do niej prawa wstępu, więc powinniście czuć się zaszczyceni...
- Jasne...- westchnął Lokowaty, a ja spiorunowałam go wzrokiem.
- No, już! Do roboty! raz, raz!- krzyknęłam i wskazałam im pomieszczenie dźwiękoszczelne, do którego mieli wejść. Wykonali to polecenie, a ja załączyłam wszystko i mogłam ich słyszeć, a oni mnie.
- Dobra, to co mamy zaśpiewać?- zapytał Liam.
- Najlepiej jakąś swoją piosenkę- prychnęłam.
- No... Dobra, ale którą?- zaśmiał się Harry. Najwyraźniej miał mnie za idiotkę.
- Może to...- powiedziałam i włączyłam podkład, którejś z ich piosenek, ale za Chiny nie znałam jej tytułu.
Oni zaczęli śpiewać, to znaczy Liam zaczął. Potem był Harry, Zayn, razem- więc to chyba refren, następnie Niall i Louis... Mmmm... Jaki on ma głos... Dobra, wróćmy do żywych. Chłopcy skończyli śpiewać, a ja bez słowa włączyłam kolejny podkład, potem kolejny i kolejny. Było widać, że mają już dosyć, ale ja nie miałam zamiaru kończyć. Nie dawałam im ani chwili wytchnienia. Właśnie skończyli śpiewać już chyba siódmą piosenkę.
- Kayla!- krzyknął Niall- Przerwa, proszę!
- Nie... Śpiewasz dalej, albo więcej nie zaśpiewasz!- odkrzyknęłam.
- Ale...
- Żadne ale!!!- już byli cicho i śpiewali dalej.
Dałam im spokój dopiero po piętnastu piosenkach. Kiedy otworzyłam drzwi od kabiny dźwiękoszczelnej, oni wszyscy jak jeden mąż wybiegli z sali kierując się do automatu z piciem na korytarzu. Wychlali chyba całą zawartość maszyny...
- Już nie przesadzajcie, że tak was to zmęczyło...- prychnęłam, a oni padli na ziemię ze zmęczenia.
- Boli...- z wielkim trudem wydusił z siebie Louis.
- Przeżyjesz, a teraz wszyscy do domu!- krzyknęłam i weszłam do windy- A wy po schodach- zdążyłam powiedzieć zanim drzwi się zamknęły. Zjechałam na dół i usiadłam w wygodnym fotelu przy wyjściu. Czekałam chwilę na chłopaków, a kiedy już zeszli podeszłam do nich.
- Ja wyjdę i wsiądę do samochodu, a wy wyjdziecie po mnie i wrócicie na nogach, aby nikt się nie dowiedział, że jesteśmy razem- powiedziałam.
- Chyba żartujesz...- powiedział cicho Zayn.
- Wcale...- uśmiechnęłam się i wyszłam z budynku. Wsiadłam do auta i odjechałam. Przez tylną szybę widziałam jak chłopcy wychodzą i powolnym krokiem podążają w stronę domu. Było już ciemno, więc się nad nimi zlitowałam.
- Zatrzymaj się!- poleciłam, kiedy skręciliśmy w mniej zatłoczoną uliczkę.
- Czy coś się stało?- zapytał kierowca.
- Czekamy na nich!
Po chwili zespół się pojawił. Ja lekko uchyliłam szybę i pokazałam aby wsiedli do środka. Oni wręcz rzucili się do samochodu. Na szczęście nie było to zwykłe pięcioosobowe auto tylko siedmioosobowe, więc bez problemu się zmieścili.
- Ulitowałam się nad wami, dlatego wy dziś przygotowujecie jedzenie. Pamiętacie, że Brenda zostawiła nam obiad, więc go podgrzejecie i mnie zawołacie, jasne?!- skierowałam to w ich kierunku. Oni tylko pokiwali głową, że się zgadzają i już bez słowa jechaliśmy do domu.
Na miejscu ja udałam się do siebie, a chłopaki do kuchni.
Usiadłam przy biurku i zajęłam się projektowaniem jakiejś sukienki, nie wartej pokazania światu.
- Ładne...- usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam Louis'a.
- CO TY TU DO KURWY NĘDZY ROBISZ?!?!?!- wydarłam się tak głośno, że byłam pewna, że na końcu miasta mnie usłyszeli.
- Stoję i patrzę jak rysujesz.- uśmiechnął się do mnie szeroko. Tak jak kochałam ten uśmiech, tak teraz nie chciałam go oglądać.
- To pierwsza zasada w tym domu: Nie wchodzicie do mojego pokoju!- krzyczałam dalej i zaczęłam wypychać kolesia z pomieszczenia.
- Ale czemu się tak wściekasz? Przecież nic złego nie robię, tylko wołam cię na kolację- powiedział kiedy już staliśmy na korytarzu.
- A o głośniku słyszałeś?!- powiedziałam i pociągnęłam go w stronę schodów. Zeszliśmy na dół i bez słowa weszliśmy do kuchni. Chłopcy najwyraźniej byli tak zmęczeni, że nie mieli ochoty na rozmowę. Kolację zjedliśmy w milczeniu. Następnie wróciłam na górę, zabrałam piżamę z sypialni i weszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic, a wychodząc z łazienki natknęłam się na... Harry'ego, no bo na kogo innego.
- Sorry...- powiedział, mijając mnie i wszedł do swojego pokoju. Ja weszłam do siebie i położyłam się.
Długo nie mogła zasnąć. Myślałam na temat jutrzejszego dnia. Znowu do szkoły... Z grymasem na twarzy zasnęłam.


--------------------------------------------------------

No i co myślicie.? Może być.? Mnie osobiście się podoba :)
Cieszę się, że jednak chcecie czytać kolejne rozdziały, bo gdybyście nie chciały to nie dostawałabym żadnych komentarzy.
Dlatego dziękuję Wam bardzo, bardzo...;**

7 komentarzy = 10 rozdział

Kama ;**

8 komentarzy:

  1. jjeejjeje dzięki za dedykacje

    OdpowiedzUsuń
  2. boskie dziewczyno kiedy kayla sie zmieni?

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie no musi to być takie super ja przez ciebie sie nie moge oderwać od tego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. najlepsze!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, po prostu meeega !!! Kocham Cie !!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodajesz w takim tempie te rozdziały że ja ledwo nadążam je czytać, ale nie mówię że to źle. Ja nie wiem jak ty to robisz bo mi jest cholernie szkoda chłopaków.Ona ich traktuje jak jakieś śmieci, przynajmniej ja bym się tak czuła i to jeszcze oni muszą przepraszać ją. I to mi się podoba! Bo to jest coś zupełnie innego niż w innych opowiadaniach ale ja chyba nie potrafiłbym tak pisać więc normalnie podziwiam cię za to i dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. ej ale pytanko ta dziewczyna sie zmieni bo to wtedy będzie zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  8. Kama ile ty masz fanów hehehe ;) Fantastyczny rozdział. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń