środa, 3 października 2012

Rozdział 16

 Dedykacja dla Wiktorii za ostatni komentarz ;**

- Co?!- krzyknęłam.
- O co chodzi?!- spytała sekretarka.
- Jak to się stało, że mój nauczyciel od angielskiego został dyrektorem?!- popatrzyłam na kobietę za biurkiem.
- Dwa dni temu nasza pani dyrektor zrezygnowała ze swojego stanowiska i tak oto pan Barnson objął tą posadę.
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom! I komu ja teraz powiem, że dostałam w twarz od nauczyciela?!
Czym prędzej wybiegłam ze szkoły i podeszłam do "samochodu" Dylan'a. Chłopak czekał już na mnie. Wsiadłam na miejsce pasażera i po piątej próbie ruszyliśmy do domu chłopaka.
- Dlaczego nic nie mówisz?- zapytał, przerywając ciszę.
- Wiesz, że Barnson został dyrektorem?!- popatrzyłam na niego.
- Tak... Kumple mi powiedzieli. Masakra...- skrzywił się.
Resztę drogi jechaliśmy bez słowa.
Kiedy dotarliśmy, ja od razu wysiadłam z samochodu i stanęłam przed progiem domu.
- A jak się czuję Amy?- zapytałam, kiedy Dylan otworzył przede mną drzwi.
- Jak chcesz to idź do niej i sama się przekonaj, a ja poczekam u siebie- posłał mi uśmiech.
Czym prędzej weszłam na górę i zapukałam do pokoju przyjaciółki.
- Proszę- usłyszałam cichy głos. Pchnęłam drzwi i zobaczyłam ledwo żyjącą Amy.
- Boże... Co ci jest?- podbiegłam do łóżka.
- Nie wiem- powiedziała ledwo słyszalnym głosem- Mam bardzo wysoką gorączkę i żadne leki mi nie pomagają. Już ledwo się ruszam, do łazienki muszę iść z kimś, bo sama nie daję rady zrobić nawet kroku- widać było, że się męczy z każdym kolejnym wypowiadanym słowem.
- Ciiii...- przyłożyłam swój palec do jej ust- Już nic nie mów.
Ona uśmiechnęła się lekko i przymknęła oczy. Jej oddech był nierówny, a oczy miała podkrążone. Widać było, że jest z nią źle... Dziewczyna chyba usnęła, więc na palcach opuściłam jej pokój. Podeszłam do drzwi od pokoju Dylan'a i otworzyłam je. Chłopak siedział przy swoim instrumencie, lecz nie to przykuło moją uwagę. A mianowicie: w jego pokoju walały się jakieś antyczne badziewia. Co mu się porobiło?!
- No i co?- zapytał chłopak, tym samym odrywając mój wzrok od jego nowych nabytków.
- Chodzi ci o Amy, czy twoją nową, kompletnie dla mnie niezrozumiałą pasję?
- I to i to- uśmiechnął się.
- Więc z Amy jest na prawdę źle, a to- rozejrzałam się po pokoju- to jest koszmar!
- Jak to?!- zdziwił się- Przecież to jest wspaniałe- pokazał mi jeden ze starych modeli telefonów.
- Co to jest?!
- Pierwszy telefon. Niesamowity, prawda?
- Nie! Jest okropny!- krzyknęłam.- Jak takie coś może ci się podobać?!
- Skoro tego nie rozumiesz, to znaczy, że nie rozumiesz też mnie!
- Masz rację! Zmieniłeś się! Od moich urodzin widzieliśmy się tylko w szkole, a potem jak zachorowałeś już wcale. Zmieniłeś się przez ten czas! Kompletnie cię nie poznaję!
- Tak, zmieniłem się. Zrozumiałem, że... już nie jesteś dla mnie tak ważna.
Po tych słowach wybiegłam z domu chłopaka.
Biegłam chodnikiem przed siebie, nie zwracając na nic uwagi. Zatrzymałam się dopiero w połowie drogi do domu. Zadzwoniłam po kierowcę i dopiero wtedy zaczęłam sobie uświadamiać co się przed chwilą stało. Właśnie pokłóciłam z chłopakiem, a nie uroniłam ani jednej łzy... Trochę to dziwne, a może nie...? Ostatnio się od siebie oddaliliśmy. Chłopcy z 1D zmienili moje życie. O właśnie! Oni mieli się zająć tymi bredniami z internetu! Gdzie ten kierowca?!
Czekałam na niego jeszcze chwilę, a kiedy się już pojawił to najpierw na niego nawrzeszczałam, a potem w ciszy jechałam do domu.
Kiedy weszłam do środka, oni od razu się na mnie rzucili...
- Dlaczego tak długo?!- pytał Liam.
- Właśnie! Obiadek ci wystygł! Przygrzać?- Niall musiał dodać swoje trzy grosze.
- Bo byłam u chłopaka- powiedziałam spokojnie.
- Kayla jest wolna! Słyszałeś Harry, może masz szanse- Louis objął chłopaka ramieniem, a ja nie wiedziałam o co chodzi.
- Ja mam ciebie- Loczek dał Marchewie buziaka w policzek.
- Ja mam Eleanor!- oburzył się chłopak- A właśnie, Kay...
- Co?!- burknęłam.
- Czy ja, Liam i Zayn możemy wyjść dzisiaj wieczorkiem z domku?- ta trójka popatrzyła na mnie maślanymi oczkami.
- Nie- powiedziałam krótko i stanowczo.
- Że jak?!- każdy z nich otworzył szerzej oczy.
- Normalnie... Skoro ja pokłóciłam się ze swoim chłopakiem, to wy nie możecie się spotykać ze swoimi dziewczynami- powiedziałam i weszłam do kuchni.
- Ale jak to?! To niesprawiedliwe!- awanturował się Zayn.
- To już twój problem- odpowiedziałam mu.
- Ale...
- Żadne "ale". Nie wychodzicie i koniec!- krzyknęłam.- I gdzie jest Brenda?!
- Nie ma jej... Jest wieczór- powiedział cicho Niall.
- Dobra, nie ważne... Zróbcie mi herbaty!- poleciłam.
- Sama sobie zrób!- powiedział Zayn i wyszedł z kuchni, a za nim reszta. Ja otworzyłam szerzej oczy, bo ktoś właśnie miał czelność mi się postawić.
Oburzona weszłam na górę i podeszłam do drzwi mojej łazienki, jednak nie udało mi się do niej wejść, bo ktoś pociągnął mnie od tyłu do łazienki chłopaków. To był Harry.
 - Co ty wyrabiasz?!- uwolniłam rękę z jego uścisku.
- Chcę pogadać. Posłuchaj ja...- przerwał mu mój telefon. Wyciągnęłam go w kieszeni i zobaczyłam kto dzwoni. Dylan...
- Mało ci jeszcze?!- powiedziałam, odbierając telefon.
- Przyjedź o szpitala. Z Amy jest bardzo źle!- mówił tak szybko, że ledwo go zrozumiałam. Był tak bardzo zdenerwowany.
- Ale co się stało?!- dopytywałam się.
- Nie wiem! Nagle straciła przytomność i zabrali ją do szpitala- powiedział, nadal niespokojnie.
- Dobra, zaraz będę- rozłączyłam się.
- Co jest?!- zapytał Harry.
- Zawieź mnie do szpitala!- poleciłam i wybiegłam z łazienki. Zbiegłam na dół i zaczęłam się ubierać. Po chwili przy mnie był już Harry i reszta zespołu.
- Po co wy tu?- zdziwiłam się- A nie ważne... Jedziemy!
Wszyscy wybiegliśmy z domu i wpakowaliśmy się do samochodu Louis'a, który dzisiaj został tu przywieziony. Z piskiem opon ruszyliśmy do szpitala.

- Co z nią?!- pytałam Dylan'a, kiedy dotarłam na miejsce.
- Jest operowana... Podobno coś się stało i musieli ją zoperować- chłopak zaczął płakać. Przytuliłam go, a chłopcy stali w milczeniu pod ścianą. Byłam im za to wdzięczna.
Po paru długich minutach przyszedł do nas lekarz.
- Pani Kayla Willson?- zapytał mężczyzna.
- To ja- podniosłam lekko rękę.
- Pacjentka odzyskała przytomność i poprosiła abym panią do niej zaprowadził- wstałam z miejsca i weszłam do sali, w której leżała moja przyjaciółka. Wyglądała okropnie. Była sina, oczy podkrążone i czerwone.
- Kay... Mam do ciebie jedną prośbę zanim umrę.
- Nie umrzesz! Nawet nie wolno ci tak myśleć- podeszłam do łóżka.
- Mniejsza... Chciałbym abyś pozdrowiła ode mnie chłopaków z 1D- uśmiechnęła się.
- Sama to zrobisz!- powiedziałam i wyszłam po chłopaków. Po chwili wszyscy stali wokół jej łóżka.
- Co oni tu robią?- zdziwiła się dziewczyna.
- Mieszkają u mnie- uśmiechnęłam się do niej- Przepraszam, że wcześniej nic nie mówiłam, ale nie chciałam żeby ktoś o tym wiedział.
- Nie ma sprawy, rozumiem. Ciesz się, że mogłam was zobaczyć przed śmiercią- uśmiechnęła się do zespołu, a potem zamknęła oczy. Nagle wszystkie maszyny zaczęły hałasować. Pielęgniarki wyprowadziły nas z sali, a lekarze zajęli się reanimacją Amy. Podbiegłam do Dylan'a i razem zaczęliśmy płakać. Chłopcy usiedli na krzesłach obok nas i schowali twarze w dłoniach.
Chwilę potem wyszedł do nas lekarz.
- Przykro mi...- powiedział i ze spuszczoną głową odszedł. Zaczęłam niepohamowanie głośno płakać... Łzy wylewały się z moich oczu strumieniami. Dylan nie był lepszy. Krzyczał, że to nie prawda. Rodzice Amy dopiero co dotarli do szpitala, spóźnili się...
Nie wiedziałam co się dalej działo, bo chłopcy siłą wyprowadzili mnie ze szpitala. Wsadzili do samochodu i odjechaliśmy w stronę domu. Kompletnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przez płacz nie mogłam skupić się na niczym.
Liam i Niall pomogli mi wysiąść z samochodu, a potem zaprowadzili do pokoju.
Położyli na łóżku i przykryli kołdrą. Dawałam robić im wszystko. W tym momencie nic się dla mnie nie liczyło... Usłyszałam tylko, że chłopcy postanowili czuwać przy mnie na zmianę całą noc, a pierwszą zmianę miał objąć Zayn. Nie wiem czy coś się potem działo, bo ze łzami w oczach zasnęłam.

---------------------------------------------

No hey.!
I oto mamy 16 rozdział.
Jak Wam się podoba.? Czy wgl Wam się podoba.?
Przepraszam, że uśmierciłam Amy, bo pewnie Każdy myślał, że będzie z nią związany drugi wątek miłosny. A tu nie...
Dziękuję Wam za ostatnie komentarze :)
Czekam na kolejne.!

Następny rozdział w piątek...

Kama ;**

8 komentarzy:

  1. Tak, jestem pierwsza! Nie mam pojęcia jak mi się to udało bo zazwyczaj to czytam nowy rozdział w ostatniej chwili. A tak poza tym to jest świetny ;)
    Oczywiście czekam na kolejny rozdział. Skoro wiem że będzie w piątek to przynajmniej go nie przegapię. A i znowu mam do ciebie taką wielką przeogromną prośbę. Nigdy przenigdy, za nic w świecie nie myśl że nam to się nie podoba. Masz tylu czytelników że aż pozazdrościć i każdemu, gwarantuję ci że naprawdę każdemu podoba się każdy rozdział bo inaczej wcale by nie czytał. Ale to tylko tak pisze sama nie wiem dlaczego.
    A ten rozdział taki smutny:(
    Ciekawa jestem czy po tej kłótni Dylan i Kayla dalej będą razem. Dobra, starczy już tego pisania, połowa mojego komentarza jest bez sensu.
    No to do piątku <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże świetne jak zwykle <3
    Dobrze,że ją uśmierciłaś ;3
    Byle do piątku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... taki smutny ten rozdział ;( Tak bardzo mi żal Kayli i Dylana...ale i tak rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Dzisiaj mój komentarz będzie bez humorku, a to tylko z szacunku do Amy.

    Matko, zamurowało mnie i nie wiem co pisać. Tak jakoś przykro się zrobiło.

    Biedna Kayla, nie dość, że chłopak mówi jej takie paskudne słowa to jej najlepsza ( czy może nawet jedyna) przyjaciółka umiera. Przez to nie wiem co Ci napisać.

    Rozdział jest naprawdę śliczny i więcej takich ( może nie o tej samej tematyce tj. śmierci, ale rozumiesz o co mi chodzi)

    Gorące pozdrowienia, dużo weny i w ogóle Ubóstwiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że umarła :(
    Ale myślę że po jej śmierci Kayla uświadomi sobie że musi mieć też innych przyjaciół i zmieni swoje nastawianie do chłopaków :)

    OdpowiedzUsuń
  6. super super super!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. nie moge sie doczekać następneg

    OdpowiedzUsuń